Ani grobu, ani pomnika

Danuta Ulicka

Biografia Isaaka Babla pióra Aleksandra Kaczorowskiego talentem narracyjnym i fabularnym dorównuje kunsztowi samego Babla, o którym często się mawia, że był mistrzem pierwszego zdania (a także następnych, dodaje gwoli prawdy i usunięcia retorycznej przesadni autor). Tak samo hiperbolicznie powiem, że Kaczorowski jest mistrzem i pierwszego, i ostatniego zdania. Zwłaszcza te ostatnie, lapidarnie pointujące każdą część książki, a zarazem zapowiadające część następną, stanowią o intrygującej fabule. Jak u Babla: drobiazgowej, znakomicie operującej szczegółami (zawsze świetnie udokumentowanymi), tak gęstej, że odnosi się wrażenie – wspartej na własnym doświadczeniu autora. Przynajmniej poznawczym. Bo jak Babel, który potrafił pisać tylko o tym, czego sam był świadkiem, tak Kaczorowski pisze wyłącznie na podstawie źródeł, zarówno literackich, jak archiwalnych oraz rozmów z ludźmi znającymi jego bohatera (m.in. z wnukiem pisarza), uzupełniając rzecz o obserwacje z wypraw do Bablowskich miejsc i liczne zdjęcia, które tworzą osobną fotonarrację.

Nie żeby autor tej niezwykłej (jak i poprzednie: Václava Havla i Oty Pavela) biografii wzorował się na niegdysiejszych koncepcjach rozumienia jako wczucia, którego najwyższym wyrazem była umiejętność imitacji stylu twórcy, a warunkiem – poznanie jego kraju. Bezdyskusyjnie czuć jego empatię i nieskrywany podziw dla twórczości Babla, jest jednak przede wszystkim literaturoznawcą i historykiem, zafascynowanym jego twórczością i jego epoką. A że epoka była wyjątkowo skomplikowana i wciąż niejasna (to czas Wielkiej Wojny i dwóch rewolucji, wojny polsko- -bolszewickiej, wybijania się Ukrainy na niepodległość, kolektywizacji, wielkiego głodu i wielkiego strachu, jeżowszczyzny), że żyli w niej i tworzyli czołowi artyści modernizmu rosyjskiego (Gorki, Majakowski, Mandelsztam, Wsiewołod Iwanow, Jesienin, Ilja Ilf, Pilniak, Bułhakow, Szkłowski, Eisenstein, Meyerhold, Szostakowicz, by wymienić tylko niektórych z otoczenia Babla) i europejskiego (Malraux, Gide, eseista i prekursor francuskiej sowietologii Souvarine, by podać tylko tych, których znał, uwikłanych bezpośrednio w sprawy ZSRR), że wreszcie działali w niej politycy, o których może lepiej byłoby zapomnieć (Lenin, Stalin, Budionny, Trocki, Beria), to materiału do opowiadania nie brakuje. Trzeba go tylko zebrać, przetrząsając archiwa i rozprawy, odsiewając ziarno od plew, plotki i anegdoty od niezbitych danych, i uporządkować. Tylko?

Kaczorowski prezentuje wielką i małą historię techniką nie studium, lecz punctum: w zbliżeniu ożywiającym szczegóły. I z rzadka tylko pozwala sobie na uogólniający komentarz, a jeśli już, to taki, dzięki któremu można dopiero zrozumieć detal, tak biograficzny, jak artystyczny. Biografii Babla, napisanej tradycyjnie, nieomal jak powieść realistyczna rozpoczęta od szczegółowej rekonstrukcji dziejów rodziny, towarzyszy bowiem biografia jego utworów. Obie są równie zawikłane i uwikłane w swój czas. Bo w ZSRR apoteozowani i represjonowani byli nie tylko ludzie, ale i ich dzieła, tak samo skazywane na unicestwienie (archiwum Babla z listami, szkicami opowiadań i scenariuszy filmowych przepadło bez śladu; niektóre utwory znamy tylko z fragmentów lub z cudzych opowieści, podłoże innych – z brulionu, z niewiarygodną intuicją przechowanego przez jedną z towarzyszek życia Babla, opublikowanego po siedemdziesięciu latach jako Dziennik 1920 w 1990 roku). Poza dwoma tomami opowiadań właściwie niewiele więcej zostało. „Jeden z największych pisarzy rosyjskich XX wieku – pisze Kaczorowski – nie ma grobu, pomnika, muzeum czy choćby tablicy pamiątkowej w mieście, w którym spędził niemal połowę życia”, czyli w Moskwie. Tylko na apartamentowcu postawionym w 2018 roku w miejscu jego domu „umieszczono tabliczkę o wymiarach 11 cm x 19 cm z nazwiskiem Babla, błędną datą aresztowania i prawdziwą datą śmierci”. Wierzyć się nie chce. Lepiej nie żyć w ciekawych czasach. Babel pisał o tym z ironią niedługo przed śmiercią: „Są pisarze z losem łatwym i tacy z losem trudnym – prawda, są jeszcze i ci bez żadnego losu. Ja zaliczam się do tych drugich”. Parafraza tych słów posłużyła za tytuł książki.

Kaczorowskiego interpretację biografii Babla i biografii jego utworów, podobnie jak wielu innych przewijających się w książce artystów, łączy ten sam los: „śrubek w machinie”, by uciec się do formuły Michała Hellera. Autor nie stara się dociec jej działania. Przeciwnie, przez cały czas podkreśla panujący chaos i zamęt, przypadkowość zdarzeń, ich odwracalność i nieodwracalność, kompletną alogiczność sprawiającą pozory politycznie i artystycznie przemyślanych postępowań. Nie stara się również rozstrzygać, czy należą one do „prawdy” czy „fikcji”. Nawet gdy czyta teksty uchodzące za autobiograficzne, ostrzega przed braniem ich za zapis dokumentalny. Opowiadania odeskie, Armia Konna, a nawet Życiorys własny są oczywiście wsparte na faktach i na doświadczeniach Babla, ale, jak zauważył on sam w Moim pierwszym honorarium – „nie ma powodu, aby dobrze napisana historia przypominała rzeczywistość. Rzeczywistość ze wszystkich sił stara się przypominać dobrze napisaną historię”. Lustro literackie nie odbija wiernie postaci autora. Odzwierciedla tylko dziwność jego i jego utworów-historii. Nie sposób pojąć, miał powiedzieć w jednej z rozmów Wiktor Szkłowski, podobnie jak Babel uwikłany w dziwność wspólnego im czasu, że w ogóle Armia Konna mogła się ukazać. Może tylko dzięki chaosowi, zamętowi i niesprawnie działającej maszynerii? Autobiografie Szkłowskiego (a także Bachtina, Kawierina, Jakobsona) są zresztą tak samo niewiarygodne.

Kaczorowski, w przeciwieństwie do biografistów wymienionych, pierwszych z brzegu myślicieli, wpisał w biografie Babla twórcy i jego dzieła biografię trzecią: miast i miasteczek. Wyczytał ją i ze starych fotografii, i z opowiadań Babla, który „ukazał czytelnikom świat ukraińskich Żydów, jakiego żaden rosyjski pisarz nie znał tak dobrze, jak on. Jego granice wyznaczały miasta rodzinne przodków: Brody i Odessa”. Portrety tych miejsc – małych żydowskich miasteczek i wsi, pysznej Marsylii nad Morzem Czarnym, warszawskich Nalewek – wielojęzycznych (pod względem tak etno-, jak i socjolektów) przedmieść i zaułków, zamieszkującego je półświatka i świata przestępczego, to prawdziwy świat Babla. Nawet w wielkich rosyjskich i europejskich miastach włóczył się po peryferiach. Nie w poszukiwaniu egzotyki. Kaczorowski eksponuje to, że opowieści Babla są poświęcone odchodzącemu, ginącemu światu. I że „nikomu nie udało się równie sugestywnie ukazać apokalipsy Kresów, końca dawnej Rzeczypospolitej z jej magnackimi pałacami i kościołami, zagłady galicyjskich sztetli”.

Archiwum prawdopodobnie przepadło, ale głos Babla (w sensie dosłownym, niemetaforycznym) nie zaginął. W 2001 roku w Niemczech odnaleziony został film dokumentalny Odessa z 1935 roku, w którym pisarz jako narrator oprowadza widzów po mieście swojej młodości i opowiada o nim. Daje to nadzieję, że również „rękopisy nie płoną”. Odnaleziona Odessa, podobnie jak odnaleziona Europa Themersonów, zachowany w przekładzie ukraińskim faktomontaż Aleksandra Wata Polityka społeczna RP, odkryta w archiwum cenzury powieść Flory Bieńkowskiej Południe wieku pozwalają myśleć, że jeszcze ktoś, gdzieś, kiedyś odnajdzie inne nieznane utwory Babla.