Ekscentryczne eseje Liskowackiego
Tomasz Mizerkiewicz
Nowy zbiór esejów Artura Daniela Liskowackiego nosi ekscentrycznie brzmiący tytuł Brzuch Niny Conti, pozwala bowiem na wgląd w to, jak poczyna sobie pisarz z eks-centrycznością jako zasadą swego pisania i myślenia o egzystencji.
Lektura książki Liskowackiego łatwo jedna czytelnika dla spokojnie rozważnej refleksji pisarza, jego imponującej wiedzy, pamięci o polskiej (i nie tylko) literaturze i kulturze, krytycyzmu oraz otwartości intelektualnej. Jak przystało na eseje pojawiają się w nich treści i dziwy rozmaite: tekst o schyłku polskiej poezji, postaci Wiesława Dymnego, zakończeniu Chatki Puchatka, filmach Andrzeja Wajdy, wierszach Piotra Szewca, powojennej marynistyce, e-literaturze, zdradzie Romana Bratnego, zapomnianej liryce szczecińskich poetek Katarzyny Suchodolskiej i Heleny Raszki, konwencjonalnych podziękowaniach w zakończeniach książek… Reguła różnorodności, ważnej dla eseju zaplanowanej bezplanowości, obowiązuje w tomie Liskowackiego, który nie waha się być niekiedy ekscentryczny, choć jest to ekscentryczność formułowana wedle bardzo autorskiego przepisu.
Zauważmy, że eseje Liskowackiego ujawniają ową zasadę już na poziomie pewnych decyzji stylistycznych. Z przewrotną przyjemnością zbacza bowiem pisarz chętnie ku paronomazjom czy kalamburom (np. ironicznie o imprezach poetyckich: „noce Kupały i Sikały, festiwale liryki i zalotne zloty”). Zasada przyległości dźwiękowej uwrażliwia na przypadkowe, ale niewątpliwe zbieżności, które towarzyszą wybieranym słowom, ale i wielu innym zjawiskom naszego życia. W ten sposób Liskowacki zbiera do swego tomu tematy i na tym zdaje się opierać sposób ich opracowania. Jeden z tekstów poprzedza mottem z pism Rajmunda Kalickiego: „Ważne jest zwykle to, co nieważne i co przytrafia się gdzieś z boku, obok nas. Dopiero po latach okazuje się, że właściwie nic nie wiedzieliśmy (…) tak jakbyśmy nie żyli albo żyli w jakimś obcym kraju”.
Ważność czegoś nieważnego stale powraca jako doświadczenie bohaterów owej eseistyki. Będący prototypem Krzysia z Kubusia Puchatka syn autora książki, Christopher Milne, nosił przez lata ciężar czegoś, co było w jego dzieciństwie kompletnie marginalne. Ostatni film Wajdy, czyli Powidok, zwraca uwagę na jego nieco wstydliwy debiut, tj. Pokolenie, podpowiadając nieoczekiwaną prawidłowość jego dzieł filmowych. Liskowacki przeczytał w młodym wieku Komunę Paryską Broniewskiego i śledzi, jaki znak odcisnęła ona w nim na lata. Po lekturze najnowszej poezji węgierskiej kusi go, by jej definicją uczynić frazę jednego z liryków mówiącą o chęci zjedzenia sera. Tym sposobem jedzenie sera staje się przypadkowo-nieprzypadkową, poboczno-niepoboczną metaforą współczesnej poezji węgierskiej, a w każdym razie Liskowacki daje dojść do głosu energii owej dziwacznej, zabawnej metafory dążącej do stania się przenośnią kluczową, a przynajmniej ważną. Niekiedy budująca eseje reguła ujawniania tego, co nieważne lub obok powoduje, że piszący kieruje wzrok na zjawiska zapomniane, a niegdyś nam towarzyszące. O tym jest kapitalny tekst na temat polskiej marynistyki powojennej. Dla czytelnika literatury najnowszej może dziś z tej prozy nic nie wynikać, może ona wyglądać niczym dziwaczny pokład świadomości osób pamiętających przedsięwzięcia PRL-owskie „na odcinku” kultury, ale eseista ogląda tę porzuconą przyległość do swego dawnego życia i sprawdza jej możliwą ważność. Równie widoczne wydaje się to w powrocie do prozy Romana Bratnego, gdzie nie daje spokoju słynna powieść Kolumbowie z głównym bohaterem (co wstydliwie przemilczano kiedyś – Żydem); szczególnie jednak frapuje samobójcza powieść-paszkwil na Solidarność, za co został pisarz skazany na publiczną śmierć. To przecież była jakaś historia równoległa polskiej literatury, o podłym i idiotycznym zachowaniu Bratnego często się mówiło, trudno nie wracać i dziś do niego myślą. Zupełnie inną ważność posiada w sobie historia Wiesława Dymnego, znanego aktora i pisarza, przemawiającego szczególnie mocno z fotografii, na której rozwarł ramiona podczas skoku. Ten właśnie poboczny szczegół, użyteczność równie ekscentrycznego klucza do ulubionej postaci stara się poznać eseista.
W cytacie z Kalickiego mowa jest jeszcze o tym, że to, co było obok, czyli poza centrum naszego życia, w sferze eks-centrycznej, było właściwym naszym życiem, o czym dowiadujemy się po latach, często z gorzką świadomością, że niemal nie żyliśmy, skoro to nas ominęło. Eseje Liskowackiego starają się zatem zaradzić podobnej melancholii, próbują włączać do swego życia to, co było lub jest obok, wypracowują cierpliwie metody życia ekscentrycznego. To dlatego często pisarz sięga po motyw twórczości niedocenionej lub zapomnianej, opisuje stan „po”, ogląda schyłek poezji, niedopełnione życiorysy, zaniechane projekty. Przedstawia różne „cięcia” w ciągłości pewnego życia i stara się wiązać martwe z żyjącym. Wyczulenie na tego rodzaju zjawiska przejawiło się w lekturze poezji i prozy Piotra Szewca opisanej w wielostronicowym tekście. W twórczości Szewca obecna jest przecież stale dążność do stykania czegoś przepadłego z tym, co obecne i żywe. W poruszającej historii o życiu Christophera Milne’ego także śledzi Liskowacki trud pogodzenia tego, co miało być czymś pobocznym i było przez lata bagatelizowane, z obecnymi treściami życia dawnego prototypu Krzysia. Zarazem tworzy ważną dla siebie samego figurę powrotu Krzysia, który mimo zakończenia Chatki Puchatka wraca do każdego z nas przez lata wraz z całym bagażem zarzuconych wrażeń i zachwytów dawnego czytelnika. Skłonność Liskowackiego do scen ostatnich, pożegnań (w tym do ukochanej powieści Dygata pod tym tytułem), bycia „po” wynika z tego, że są one dla niego momentami oraz miejscami niecodziennych tranzytów. To tam i wtedy odbywa się ruch odchodzącego, które zaczyna swoje różnorakie powroty, przyjścia i daje patrzącemu szansę życia eks-centrycznego.
Brzuch Niny Conti odsłania pewną zasadę eseistyki Liskowackiego, a zarazem pisarz pokazuje, że każdy jego czytelnik ma szansę być jak tytułowa Nina Conti, brzuchomówczyni żyjąca jednocześnie własnymi sprawami oraz istnieniami swych „mówiących” lalek. Lalek do niej przylegających i wobec niej ekscentrycznych tak jak osobliwości przemawiające za Liskowackiego w jego intersujących esejach.