Literatury portugalskiej zmagania z pustką
Renata Díaz-Szmidt
O Portugalii pisze się w Polsce coraz częściej. Oprócz typowych przewodników, których autorzy prześcigają się w kuszeniu turystów tyleż egzotycznymi, co stereotypowymi obrazami piaszczystych plaż, żółtego lizbońskiego tramwaju, smakowitych ciasteczek pastéis de nata oraz spowitych w czerń pieśniarzy wykonujących melancholijne fado, szczęśliwie pojawiają się w naszych księgarniach także i ambitniejsze opracowania.
Książki, takie jak połączenie autobiografii, dziennika i wykładów Moja Portugalia (2008) Franciszka Ziejki, zbiór reportaży Samotność Portugalczyka (2014) Izy Klementowskiej czy wpisująca się w nurt literatury podróżniczej książka-rozmowa Lizbona. Miasto, które przytula (2019) Marty Stacewicz-Paixao i Weroniki Wawrzkowicz-Nasternak, w przystępnej i atrakcyjnej dla czytelnika formie przybliżają kulturę, historię, mentalność, zwyczaje oraz życie codzienne Portugalczyków. Warto zwrócić uwagę, iż od wielu lat, obok literatury eseistycznej, podróżniczej i popularyzatorskiej, rozwija się również w naszym kraju nurt literatury badawczej poświęconej Portugalii, jej historii i kulturze. Aby zdać sobie sprawę z długiej już tradycji badań portugalistycznych prowadzonych w Polsce, wystarczy przywołać nazwiska Elżbiety Milewskiej, piszącej o portugalsko-polskich związkach kulturalnych i literackich (1991), Marii Danilewicz-Zielińskiej, przybliżającej portugalskie losy Maurycego Beniowskiego, Józefa Bema, Ignacego Paderewskiego i Marii Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej (2005), Janiny Klawe, prekursorki studiów luzytanistycznych (tzn. poświęconych portugalskojęzycznemu obszarowi kulturowemu) na Uniwersytecie Warszawskim i autorki pierwszej Historii literatury portugalskiej. Zarysu (1985) oraz Anny Kalewskiej, niestrudzenie krzewiącej miłość do literatury i kultury Portugalii wśród kolejnych już pokoleń warszawskich studentów. Kalewska jest autorką dziesiątków artykułów o literaturze tego fascynującego kraju położonego na skraju Europy, tam „gdzie ziemia się kończy, a morze zaczyna”, pięknie piszącą o portugalskim wieszczu narodowym w książce Camoes, czyli tryumf epiki (1999). Bez wątpienia to w tę bogatą tradycję badań nad literaturą portugalską wpisuje się najnowsza książka Ewy Łukaszyk Mgławica Pessoa. Literatura portugalska od romantyzmu do współczesności.
Warto zauważyć, że Mgławica…, napisana z polotem, imponującą wiedzą i erudycją, to nie pierwsze opracowanie Łukaszyk poświęcone literaturze Portugalii. Autorka jest znana z wcześniejszych interesujących publikacji: Współczesna proza portugalska. Tematy, problemy, obsesje, Terytorium a świat. Wyobrażeniowe konfiguracje przestrzeni w literaturze portugalskiej od schyłku średniowiecza do współczesności, Pokusa pustyni. Nomadyzm jako wyjście z kryzysu współczesności w pisarstwie José Saramago oraz Imperium i nostalgia. „Styl późny” w kulturze portugalskiej. Mgławica Pessoa, najobszerniejsza z dotychczasowych pozycji, stanowi zatem swoistą kontynuację i rozwinięcie wcześniejszych tropów badawczych autorki.
Treść Mgławicy… jest podzielona nie na tradycyjne rozdziały, lecz na osiem naukowych wykładów literaturoznawczych oraz na osiem, bardziej eseistycznych i utrzymanych w popularyzatorskim (miejscami wręcz humorystycznym) tonie, interludiów. Podróż po problemach przedstawianych w literaturze portugalskiej autorka rozpoczyna w początku lat dwudziestych XIX wieku, czyli u zarania romantyzmu. Wtedy, wedle jej diagnozy, zaczęło rosnąć napięcie i dystans między Portugalią a Europą i światem. Poznajemy zaangażowanych politycznie pisarzy z pierwszego pokolenia portugalskich romantyków: twórcę teatru narodowego Almeidę Garreta oraz Alexandra Herculano, autora powieści historycznych. Zapoznajemy się z Pokoleniem 1870, czyli z grupą twórców (równie znamienitych, jak tłumaczony na język polski Eça de Queirós), którzy próbowali przybliżyć Portugalię do Europy, zakorzenić w niej zagraniczne idee oraz propagować zmiany społeczne i kulturalne, w tym literackie. Łukaszyk przywołuje następnie nazwiska twórców przełomu XIX i XX wieku oraz szczegółowo omawia fascynujący okres modernizmu, a zwłaszcza twórczość największego geniusza literatury portugalskiej, Fernanda Pessoi. Dokonuje także krytycznej lektury literatury naznaczonej piętnem portugalskiego kolonializmu, autorytarnych rządów Salazara oraz tej, która swym głównym tematem uczyniła przełomowy moment Rewolucji Goździków. Ostatnia część Mgławicy… została poświęcona nowszej literaturze portugalskiej, między innymi twórczości znanego w Polsce Antónia Lobo Antunesa oraz Noblisty, José Saramago. Książkę kończą analizy dzieł opublikowanych już w XXI wieku przez najmłodszych pisarzy: gorzkich, czasem nihilistycznych, czasem eksperymentalnych powieści Afonsa Cruza, Valtera Huga Mae, Gonçala M. Tavaresa oraz José Luísa Peixoto. Ich przekłady często pojawiają się na półkach naszych księgarni. To właśnie pierwsze krytyczne opracowanie tej nie najłatwiejszej w odbiorze młodej literatury zasługuje na najwyższe uznanie i zapewne także wdzięczność ambitnych adeptów portugalskiej prozy. Mgławica… wypełnia lukę w dotychczasowych badaniach portugalistycznych.
Aby wyjaśnić specyfikę literatury portugalskiej, a może i samej „portugalskości”, tak samo jak w Imperium i nostalgii, w najnowszej książce Łukaszyk sięga po rozważania Edwarda W. Saida. W O stylu późnym. Muzyka i literatura pod prąd ten wybitny teoretyk literatury zaproponował kategorię późności jako „doświadczenia napięcia całkowicie pozbawionego harmonii” oraz „swoistą, celowo nieproduktywną produktywność pod prąd”. I właśnie taka, według Łukaszyk, jest kondycja literatury portugalskiej, którą autorka traktuje jako emanację formacji kulturowej u swego kresu. Literatura portugalska zmaga się, jak wyjaśnia Łukaszyk, „z niewystarczalnością, z pustką obrazów chwały odziedziczonych po minionych wiekach”. Portugalia w wydaniu Łukaszyk wydaje się wciąż wpatrzona w chwalebną, acz bezpowrotnie utraconą przeszłość, jest za ciasna i za mała na własne marzenia, a jej tragizm zasadza się, jak pisał swego czasu Artur Domosławski, na braku realistycznego spojrzenia na własną historię oraz na niezrozumieniu własnej ograniczoności. Czy to słuszna diagnoza? Po przeczytaniu ponad czterystu stron frapujących, inteligentnych i miejscami wręcz błyskotliwych wywodów badaczki czytelnik uzna zapewne, że ma ona rację. Ale… może znajdzie się jednak jakiś przekorny miłośnik pism Camoesa i Pessoi, dla którego ich ojczyzna nadal pozostaje, wbrew tezom, że „nie ma w niej nic wielkiego”, wyśnioną krainą z dramatu Portugalia węgierskiego pisarza Zoltána Egressy? Może niczym Czaruś, jego bohater, wyruszy on w – nienaznaczoną pesymizmem i schyłkiem, lecz przepełnioną nadzieją i jasnym, a nie „pustym spojrzeniem” z powieści Peixoto – wędrówkę do krainy ludzi, u których „wszystko łączy się z marzeniami”? Nawet tymi szytymi ponad miarę. Wszakże, jak mądrze pisał półheteronim Fernanda Pessoi, Bernardo Soares: „Jestem tak duży, jak to, co widzę”. Znowu, nawet jeśli tylko oczami wyobraźni.