Człowiek i jego mit
Maciej Karpiński
Jak wyliczono, liczba publikacji poświęconych biografii Napoleona we wszelkich możliwych jej aspektach, od kilkudziesięciostronicowych broszur po wielotomowe edycje, zbliża się obecnie do 300 tysięcy. Trudno sobie wyobrazić, by istniał na świecie czytelnik zdolny do choćby pobieżnego zapoznania się z nimi wszystkimi. Można więc zadawać sobie pytanie, jaki cel przyświeca autorom, którzy wciąż na nowo podejmują trud spisania tej biografii? Jedyną sensowną odpowiedzią jest podejrzenie, że mają na ten temat coś nowego do powiedzenia. Można przypuszczać, że taki był zamysł Adama Zamoyskiego, brytyjskiego historyka o polskich korzeniach, którego najnowsza praca trafia właśnie do polskiego czytelnika. Jak dowodzą jego poprzednie książki (publikowane z niezwykłą regularnością, a każda liczy kilkaset stron), główne pola jego zainteresowań stanowią historia Polski, której jest niestrudzonym popularyzatorem wśród zachodnich odbiorców, oraz właśnie epoka napoleońska. Obecnie przedsięwziął opracowanie syntetycznej biografii Cesarza Francuzów, a zatem dotyczy go postawione wyżej pytanie. Odpowiedź do pewnego stopnia stanowi podtytuł książki, który w polskim tłumaczeniu brzmi: Człowiek i mit. Michał Ronikier, stały i znakomity tłumacz dzieł Zamoyskiego, tym razem rzecz nieco uprościł, bowiem w oryginale książka nosi tytuł: Napoleon. The Man Behind the Myth, a więc raczej „Człowiek (ukryty) za mitem”. Zamiarem autora jest zatem ukazanie, czy wręcz wydobycie, portretu żywego człowieka spoza mitu, jakim z biegiem czasu stało się jego życie, dokonania, zwycięstwa i klęski, w dużej mierze właśnie za sprawą piszących o nim biografów.
„Adam Zamoyski jeszcze raz opowiada historię, którą – jak sądzimy – wszyscy dobrze znamy. I robi to tak, że staje się ona świeża. Odrzucając dwa wieki mitologii i legend, daje nam w końcu prawdziwego Napoleona” – pisze o jego książce jedna z recenzentek, można powiedzieć koleżanka po piórze historyka, Anne Applebaum. Nie podważając tej trafnej oceny, warto jednak zauważyć, że Zamoyski nie jest pierwszy w takim podejściu do swego bohatera. Szczególnie ciekawe, choć w pewnym sensie paradoksalne wydaje się porównanie z dziełem rosyjskiego pisarza i filozofa Dymitra Mereżkowskiego, którego Napoleon, wydany po polsku przed drugą wojną światową, dzieli się na dwie części: pierwszą stanowi biografia właściwa, druga nosi znaczący tytuł: Napoleon – człowiek i jest swego rodzaju analizą osobowości Bonapartego, o wyraźnym posmaku mistycznym, przypisującym mu szczególne dziejowe posłannictwo. Charakterystyczne są tytuły rozdziałów tej części dzieła: Organizator chaosu, Władca świata, Człowiek z Atlantydy, Robotnik, Wódz, Commediante, Przeznaczenie – mogłyby one równie dobrze znaleźć się w spisie treści książki Zamoyskiego, bo choć używa on znacznie bardziej powściągliwego języka, w gruncie rzeczy dzieli życiorys swego bohatera na zbliżone etapy, a tytuł ostatniego rozdziału jego książki śmiało mógłby należeć do Mereżkowskiego, brzmi on bowiem: Korona cierniowa.
Paradoks polega na tym, że swoją książką Zamoyski polemizuje nie tylko z biografami, którzy zanadto zawierzyli pewnym źródłom z epoki (a nierzadko znacznie późniejszym, zupełnie już apokryficznym), przez co ukazali nawet ściśle biograficzne fakty w zniekształconej wersji, lecz także z autorami, którzy w założeniu podobnie jak on próbowali przeniknąć osobowość Napoleona i ukazać go jako człowieka na tle epoki przezeń współtworzonej, „poza mitem” właśnie. Charakterystyczne dla zamiarów autora jest rozłożenie akcentów: w porównaniu do wcześniejszych biografii poświęca on mniej miejsca dokonaniom militarnym jednego z najwybitniejszych dowódców w historii, odsyłając zainteresowanych tą tematyką czytelników, jak sam pisze, „po opisy bitew”, do znakomitej pracy Andrew Robertsa Napoleon Wielki. Sam natomiast skupia się w większej mierze po pierwsze na okresie formatywnym w życiu Napoleona – na jego młodości, wykształceniu, pierwszych lekturach i porywach miłosnych – a po drugie na jego dziełach cywilnych: budowaniu nowej struktury państwa, zagadnieniach gospodarczych i ekonomicznych, a nade wszystko – prawodawstwie. Stąd też odnosi się wrażenie, że w pierwszej połowie książka jest szczegółowa od strony faktograficznej, w drugiej – prezentuje syntetyczny opis zdarzeń. Nie można jednak zapominać, że Adam Zamoyski jest autorem dwóch fundamentalnych dzieł dotyczących historii Europy w schyłkowym okresie panowania Napoleona – 1812. Wojna z Rosją i 1815. Upadek Napoleona i kongres wiedeński – które, traktowane łącznie, dają obraz epoki – i człowieka, który ją kształtował – pełniejszy niż u wielu innych autorów, łącznie z „opisami bitew”.
Również odniesienie do książki Andrew Robertsa – autora wcześniej wydanej niezmiernie interesującej pracy Napoleon i Wellington. Długi pojedynek – nie jest przypadkowe. Roberts, także historyk brytyjski, już samym tytułem książki (Napoleon Wielki) sugeruje swój stosunek do postaci, daleki od hagiografii, jednak jednoznacznie pozytywny, jak gdyby w kontrze do brytyjskiej tradycji historycznej. Punkt widzenia Zamoyskiego w znacznej mierze determinuje jego własny życiorys; już w pierwszym zdaniu książki pisze on wszak: „Polski dom, angielskie szkoły, wakacje z francuskimi kuzynami – wszystko to sprawiło, że już od najmłodszych lat stykałem się z jaskrawo sprzecznymi wizjami Napoleona”. W swoim dziele nie ulega on zatem ani tradycyjnemu brytyjskiemu „antynapoleonizmowi”, ani francuskiej poprawności politycznej, ani tym bardziej temu, co Sławomir Leśniewski w tytule niedawno wydanej pracy słusznie określił jako „napoleoński amok Polaków”. Pod tym względem Zamoyski wpisuje się raczej w tradycję wyznaczaną przez wybitne dzieło Szymona Aszkenazego Napoleon a Polska, jakże niesłusznie dziś zapomniane, gdyż moglibyśmy wyczytać z niego wiele o nas samych.
Z książki Adama Zamoyskiego dowiadujemy się o człowieku imieniem Napoleon, który osiągnął więcej niż większość wielkich bohaterów historii, a następnie, jak pisze autor, „doprowadził – całkowicie z własnej winy – do jednej z najgorszych katastrof w dziejach wojen i zrujnował własnymi rękami wielkie przedsięwzięcie, w którego budowę on sam i inni włożyli tyle trudu”.