Inteligencja emocjonalna w zarządzaniu
Czesław S. Nosal
Autorami Optimum są profesorowie psychologii ze znanych uniwersytetów amerykańskich, Daniel Goleman wykłada na Harvardzie, a Cary Cherniss na Rutgers University. Goleman spopularyzował pojęcie inteligencji emocjonalnej i napisał kilka poradników praktycznych, a Cherniss przedstawił znaczenie tej formy inteligencji w zarządzaniu.
Problematyka mechanizmów samoregulacji emocji zainicjowana została w 1990 roku artykułem Petera Saloveya i Johna Mayera, badaczy zmienności stanów emocjonalnych. Od tego czasu wzrosło zainteresowanie problematyką samoregulacji emocji i stworzono wiele metod diagnozy tej zdolności. Wspomnianym pionierom zawdzięczamy też określenie jej struktury obejmującej trzy czynniki: empatię i trafną percepcję cudzych emocji, wgląd we własne emocje i wiedzę o stanach emocjonalnych oraz samoregulację emocji.
Trzeba jednak postawić ważne pytanie, czego dotyczy ta „inteligencja” i czy jest to adekwatny termin? Inne ważne pytanie dotyczy tego, czy z wysokim versus niskim poziomem inteligencji emocjonalnej wiążą się określone mechanizmy neuronalne? Odpowiedzi na pytanie o bazę neuronalną udzielił Joseph LeDoux (Mózg emocjonalny, Poznań 2000), wyodrębniając dolną i górną drogę regulacji emocji w mózgu. Pierwsza jest ewolucyjnie pierwotna i wiąże się z działaniem ośrodków ciała migdałowatego, a druga, młodsza (górna) dotyczy regulującego wpływu kory mózgowej. W uproszczeniu można twierdzić, że pierwsza odpowiada za szybkie, impulsywne uleganie emocjom, a druga za samoocenę, refleksyjność i dystans w reagowaniu na bodźce. Procesy w mózgu determinują więc stopień ulegania emocjom i samokontrolę emocjonalną.
Dlaczego te zjawiska nazywamy „inteligencją”, a nie samokontrolą stanów emocjonalnych? Otóż, od czasu, gdy w XX wieku wprowadzono pomiar IQ, termin „inteligencja” stał się bardzo popularny, a nawet nobilitujący inne terminy. Oczywiście w merytorycznym sensie nic się nie zmieniło, bo nadal pytamy o samoregulację stanów emocjonalnych, ale w języku popularyzacji tej wiedzy zaszły istotne zmiany. Gdy pojawiła się sztuczna inteligencja (AI), inteligentne stały się domy, samochody, odkurzacze. Nastąpiła swoista inwazja terminu „inteligencja”. W psychologii stało się to już wcześniej, gdy Howard Gardner w książce Inteligencja wieloraka (Poznań, 2002) „rozmnożył” inteligencję, nie troszcząc się zbytnio, czy ten zabieg ma rzetelne potwierdzenie empiryczne. Niestety potwierdzenia nie ma. Z tego względu stosowanie terminu „inteligencja emocjonalna” niekorzystnie zbliżyło się do koncepcji Gardnera, bo niemal każda generalizacja (nie mylić jej z solidnym uogólnieniem) oznacza brak precyzji. Autorzy książki słusznie zauważają, że w praktycznym świecie organizacji inteligencja emocjonalna ma „wiele imion”, nie rozpatrują jednak negatywnych konsekwencji tej generalizacji.
Cenne jest wszak, że w kilku miejscach książki Goleman i Cherniss rozpatrują relację inteligencji emocjonalnej do ogólnej (poznawczej, IQ). Relacje tę dość dobrze reprezentuje reguła progu IQ. Trafnie dostrzega się w analizie zachowań w organizacjach, że musi istnieć pewien wyższy poziom, próg IQ, by liderzy organizacji, wyodrębnione zespoły czy poszczególni pracownicy byli skuteczni. Wyższy poziom warunkuje trafne rozpoznawanie celów i sposobów działania pracowników. Dopiero w dalszej kolejności bierzemy pod uwagę warunki dotyczące blokad i stymulatorów emocji oraz różnice między pracownikami związane z ich indywidualnymi cechami, związanymi na przykład z regulacją emocji. Nie zawsze się uwzględnia, że dopiero odpowiedni poziom IQ pracowników jest bazą, w relacji do której rozpatrujemy wpływ emocji, motywacji i nacisku stresorów.
Walorem książki jest to, że wiele uwagi poświęca się mechanizmom wpływu dolnej i górnej drogi regulacji procesów emocjonalnych oraz ich neurochemicznym uwarunkowaniom. Ilustruje się też dość szczegółowo, jak cykle stres-relaks zależą od wpływu ośrodków w strukturze ciała migdałowatego. Autorzy w jasny sposób przekładają tę wiedzę na praktyczne wskazówki przydatne, gdy chce się uniknąć czynników stresogennych, zmniejszaniu nacisku czasu, nadmiaru obowiązków, terminów etc.
Jeśli oceniamy znaczenie regulacji emocji w kontekście kierowania ludźmi, bardzo ważne znaczenie ma empatia. Zdolność do empatii i związana z nią troska o innych jest podstawowym czynnikiem w strukturze inteligencji emocjonalnej. Przeciwieństwo tych zdolności stanowi psychopatia. Szkoda, że w książce nie rozpatruje się opozycji empatia–psychopatia w organizacyjnych uwarunkowaniach. Nie analizuje się też roli tak zwanej ciemnej triady (narcyzm, psychopatia, machiawelizm) obszernie już zbadanej w warunkach organizacyjnych.
Niestety istoty empatii jako zdolności pierwotnej (ewolucyjnie) nie rozumie się należycie. Większość ludzi utożsamia empatię ze współczuciem. Autorzy Optimum zwracają uwagę, że to zbyt wąski pogląd, ponieważ empatia jest zdolnością o trzech komponentach: poznawczej, emocjonalnej i behawioralnej. Tworzą one pewien cykl regulacyjny obejmujący rozpoznanie sytuacji, współczucie i wyrażenie skutecznej troski. Tylko odpowiedni poziom samoregulacji emocji umożliwia korzystne rezultaty osiągane w toku całego cyklu.
Większość książek o inteligencji emocjonalnej koncentruje się tylko na cechach indywidualnych. Autorzy Optimum podejmują problem regulacji emocji szerzej, w kontekście pracy zespołowej, rozwiązywania konfliktów i przywództwa. Dzięki temu poznajemy cechy emocjonalnie korzystnych zespołów i nietoksycznego kierowania.