Astrid Lindgren – silna kobieta

Maciej Wróblewski

Czasem zdarza się, że to, co widnieje na okładce, przyciąga, intryguje, zaprasza do lektury. Tak jest w wypadku najnowszej biografii Astrid Lindgren piorą Jensa Andersena. Tytuł Żyje się tylko dziś czerwieni się literami w górnym prawym rogu czarno-białego zdjęcia. Widzimy na nim trzymającą za rękę małego chłopca, dwudziestokilkuletnią kobietę. Lekko przechyla głowę, zawadiacko patrząc wprost w obiektyw aparatu. Ma rozchylone usta, które układają się w łagodny uśmiech. Dziecko wydaje się szczęśliwe. Między nim a kobietą bez trudu można dostrzec więź miłości. W trakcie lektury nowej biografii Astrid Lindgren – bo to ona wraz z Lassem, jej pierwszym dzieckiem, widnieje na okładce – czytelnik znajdzie dokładne informacje na temat tego, kiedy i gdzie zdjęcie zostało zrobione, a także pozna złożone okoliczności, w których znaleźli się na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych przyszła pisarka oraz jej synek. W odróżnieniu od biografii Margarety Stromstedt Astrid Lindgren. Opowieść o życiu i twórczości z 1977 roku omawiana książka prezentuje także – poza sprawami zawodowymi związanymi z pisarstwem i pracą redaktorki – jej życie intymne.

Jens Andersen nie tyle napisał kolejną biografię popularnej na całym świecie autorki powieści i opowiadań dla młodego czytelnika, ile stworzył interesujący portret kobiety zmagającej się z codziennością. Warto zwrócić uwagę na dobrze zarysowany w książce kontekst społeczno-obyczajowy. Dzięki niemu czytelnik lepiej rozumie motywy postępowania Lindgren zarówno w sprawach zawodowych, jak i rodzinnych. Chodzi przede wszystkim o emancypację, o starania kobiet o równouprawnienie. Bohaterka omawianej biografii to bez wątpienia osoba nieprzeciętna, która bardzo wcześnie – jak przekonuje Andersen – ujawniła nie tylko literacki talent jako dziennikarka prowincjonalnej gazety w Vimmerby, ale także wybijała się swoją nietuzinkową postawą ponad rówieśniczki i rówieśników. Oboje rodzice, Samuel August i Hanna Ericssonowie, należeli do warstwy szwedzkich rolników i prezentowali tradycyjne podejście do życia. Astrid, ich drugie w kolejności dziecko, potrafiła uporem i pracą osiągnąć bardzo wiele, nie tylko w znaczeniu artystycznej kariery, ale także pod względem materialnym wybiła się na niezależność. Późniejsza praca w charakterze redaktorki wydawnictwa Raben & Sjorgen pozwoliła wykazać się jej przedsiębiorczością i umiejętnością podejmowania trafnych (zazwyczaj) decyzji w sprawach publikacji. Andersen dołożył wielu starań, aby stworzony przez niego portret wnosił nową wiedzę o autorce Pippi Pończoszanki. Uniknął jednocześnie tonu plotkarskiego, o który byłoby nietrudno, biorąc pod uwagę fakt, że książka zawiera wiele informacji o życiu intymnym kobiety.

Andersena opowieść o Lindgren ma ten walor, że – po pierwsze – konfrontuje wybrane wydarzenia z życia Szwedki z późniejszą oceną, wypowiadaną przez nią z perspektywy lat. Tak jest w wypadku romansu z pięćdziesięcioletnim Reinholdem Blombergiem, z którym miała syna Lassego, czy też, gdy biograficzna narracja koncentruje się na debiucie literackim i próbach przełamania przez Lindgren dotychczasowego, moralizatorsko-sentymentalnego sposobu uprawiania twórczości dla dziecięcego czytelnika. Po drugie, Andersen, z pochodzenia Duńczyk, chcąc wszechstronnie przedstawić znaną pisarkę, która należała do innej niż jego kultury, musiał wykonać solidną pracę archiwistyczną. Książka na tym zyskuje. Czytelnik poznaje szczegóły życia codziennego zróżnicowanego ekonomicznie społeczeństwa szwedzkiego, w tym pozycję młodej kobiety najpierw oczekującej na narodziny dziecka, a potem samotnie je wychowującej w purytańskiej zbiorowości prowincjonalnego Nas, rodzinnego miasteczka Astrid Lindgren, a w końcu umiejętnie prowadzącej własną literacką karierę. Na uwagę zasługuje także wydobycie z jej twórczości tych elementów, które pokazują głębokie zrozumienie autorki My na wyspie Saltkrakan dla związku człowieka z naturą. Była wszak córką rolników.

Kolejnym walorem biografii jest to, że autor położył nacisk na relacje Lindgren ze swoimi dziećmi. Co pewien czas dochodzą i one do głosu, przedstawiając swój punkt widzenia odnośnie do metod wychowawczych matki czy też źródeł narodzin jej pisarskiego talentu. Szczególnie ten ostatni fakt w wypadku oceny twórczości autorki Pippi Pończoszanki ma istotne znaczenie. W pewnym sensie doświadczenie macierzyństwa, a także mierzenie się ze społecznym ostracyzmem z powodu samotnego wychowywania dziecka konsolidowały jej osobowość. Pokonywała życiowe trudności i zarazem coraz pewniej – jak wynika z biografii – stąpała po literackim gruncie.

W książce Andersena postać Astrid Lindgren ukazana została z perspektywy poniekąd przyjacielskiej. Nie znaczy to jednak, że Duńczyk idealizował szwedzką pisarkę. Starał się poszukiwać odpowiedzi na stawiane w czasie pracy nad biografią pytania, nie tylko przeszukując archiwa, przeglądając międzywojenną i powojenną prasę szwedzką, ale także korzystając z wiedzy najbliższych i przyjaciół pisarki. Interesująco wypadają także włączone do biograficznej narracji intymne zapiski Lindgren związane z behawioralną obserwacją swoich dzieci, w tym przede wszystkim córki Karin, która była bohaterką czegoś w rodzaju dzienniczka prowadzonego od dnia jej narodzin.

Omawiana publikacja nie jest jednak wolna od niedociągnięć. Andersen nieprecyzyjnie posługuje się w swojej książce terminologią literaturoznawczą. Poza tym zbyt wyraźnie przeprowadza linię zależności między tym, czego Lindgren doświadczyła w swoim życiu, a tym, co i w jakiej formie oraz przy użyciu jakiego stylu opisała. Choć należy przyznać, że konsekwentnie śledzi źródła literackich inspiracji pisarki w jej zmaganiach z codziennością, a nieco mniej uwagi poświęca choćby lekturom artystki. Oczywiście obserwowanie dzieci i analiza ich zachowań stały się swoistą metodą twórczą autorki Mio, moj Mio, ale – jak wynika z prowadzonego przez nią w czasie wojny dziennika oraz z obszernej korespondencji z Louise Hartung – namiętnie czytała, pogłębiając wiedzę na temat ludzkiej (nie tylko dziecięcej) psychiki.

Warto sięgnąć po najnowszą biografię pisarki przede wszystkim ze względu na dobrze zarysowane – raz jeszcze podkreślę – tło społeczno-obyczajowe, w którym fizycznie i intelektualnie dojrzewała Lindgren. Czy to jej romans z Reinholdem, czy związek małżeński ze Sture (nie w pełni udany), czy też relacje między robiącą pisarską karierę matką a trojgiem dzieci są istotnymi wątkami w biograficznej narracji. O ile książka Stromstedt z lat siedemdziesiątych jest swoistym hołdem złożonym żyjącej jeszcze sławnej pisarce, o tyle Andersen stworzył portret nieprzeciętnej kobiety na tle przemian obyczajowych, które przeżywali Szwedzi w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Nieco słabiej wypadają próby uchwycenia przez biografa tego wszystkiego, co działo się w zachodniej pedagogice, psychologii, socjologii i seksuologii w związku z dzieckiem i dzieciństwem. Lindgren bowiem poza pracą redaktorki i pisarstwem systematycznie uzupełniała swoją wiedzę w zakresie tych dziedzin naukowych, które były dla niej ważne, o czym świadczy choćby jej głośne wystąpienie zatytułowane Żadnej przemocy! w związku z przyznaniem jej Pokojowej Nagrody Księgarzy Niemieckich w 1978 roku.

Mimo wskazanych niedociągnięć najnowsza biografia Astrid Lindgren to wartościowa pozycja. Jest to bowiem opowieść o osobie, która w ciągu długiego życia, obejmującego niemal cały wiek XX, doświadczyła bardzo dużo jako matka, pisarka i zaangażowana społecznie kobieta. Biograf przedstawił ją jako postać wewnętrznie złożoną, często idącą na przekor obowiązującym normom społecznym i obyczajowym. Z jednej strony poszukiwała samotności zapewniającej komfort pracy pisarskiej, z drugiej zaś była człowiekiem towarzyskim i rodzinnym. Ponadto opisana w książce literacka kariera autorki Dzieci z Bullerbyn to interesujący przykład tego, jak należało zabiegać o pozycję w środowisku oraz jak ważne było w artystycznym zawodzie wsparcie osób wpływowych. Szczególnie gdy chodziło o kobietę. Tytuł najnowszej biografii Astrid Lindren Żyje się tylko dziś, będący cytatem z tekstu szwedzkiego prekursora romantyzmu, Thomasa Thorilda, celnie oddaje rytm jej bogatego, gęstego w rożne doświadczenia życia.   Czasem zdarza się, że to, co widnieje na okładce, przyciąga, intryguje, zaprasza do lektury. Tak jest w wypadku najnowszej biografii Astrid Lindgren piorą Jensa Andersena. Tytuł Żyje się tylko dziś czerwieni się literami w górnym prawym rogu czarno-białego zdjęcia. Widzimy na nim trzymającą za rękę małego chłopca, dwudziestokilkuletnią kobietę. Lekko przechyla głowę, zawadiacko patrząc wprost w obiektyw aparatu. Ma rozchylone usta, które układają się w łagodny uśmiech. Dziecko wydaje się szczęśliwe. Między nim a kobietą bez trudu można dostrzec więź miłości. W trakcie lektury nowej biografii Astrid Lindgren – bo to ona wraz z Lassem, jej pierwszym dzieckiem, widnieje na okładce – czytelnik znajdzie dokładne informacje na temat tego, kiedy i gdzie zdjęcie zostało zrobione, a także pozna złożone okoliczności, w których znaleźli się na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych przyszła pisarka oraz jej synek. W odróżnieniu od biografii Margarety Stromstedt Astrid Lindgren. Opowieść o życiu i twórczości z 1977 roku omawiana książka prezentuje także – poza sprawami zawodowymi związanymi z pisarstwem i pracą redaktorki – jej życie intymne.

Jens Andersen nie tyle napisał kolejną biografię popularnej na całym świecie autorki powieści i opowiadań dla młodego czytelnika, ile stworzył interesujący portret kobiety zmagającej się z codziennością. Warto zwrócić uwagę na dobrze zarysowany w książce kontekst społeczno-obyczajowy. Dzięki niemu czytelnik lepiej rozumie motywy postępowania Lindgren zarówno w sprawach zawodowych, jak i rodzinnych. Chodzi przede wszystkim o emancypację, o starania kobiet o równouprawnienie. Bohaterka omawianej biografii to bez wątpienia osoba nieprzeciętna, która bardzo wcześnie – jak przekonuje Andersen – ujawniła nie tylko literacki talent jako dziennikarka prowincjonalnej gazety w Vimmerby, ale także wybijała się swoją nietuzinkową postawą ponad rówieśniczki i rówieśników. Oboje rodzice, Samuel August i Hanna Ericssonowie, należeli do warstwy szwedzkich rolników i prezentowali tradycyjne podejście do życia. Astrid, ich drugie w kolejności dziecko, potrafiła uporem i pracą osiągnąć bardzo wiele, nie tylko w znaczeniu artystycznej kariery, ale także pod względem materialnym wybiła się na niezależność. Późniejsza praca w charakterze redaktorki wydawnictwa Raben & Sjorgen pozwoliła wykazać się jej przedsiębiorczością i umiejętnością podejmowania trafnych (zazwyczaj) decyzji w sprawach publikacji. Andersen dołożył wielu starań, aby stworzony przez niego portret wnosił nową wiedzę o autorce Pippi Pończoszanki. Uniknął jednocześnie tonu plotkarskiego, o który byłoby nietrudno, biorąc pod uwagę fakt, że książka zawiera wiele informacji o życiu intymnym kobiety.

Andersena opowieść o Lindgren ma ten walor, że – po pierwsze – konfrontuje wybrane wydarzenia z życia Szwedki z późniejszą oceną, wypowiadaną przez nią z perspektywy lat. Tak jest w wypadku romansu z pięćdziesięcioletnim Reinholdem Blombergiem, z którym miała syna Lassego, czy też, gdy biograficzna narracja koncentruje się na debiucie literackim i próbach przełamania przez Lindgren dotychczasowego, moralizatorsko-sentymentalnego sposobu uprawiania twórczości dla dziecięcego czytelnika. Po drugie, Andersen, z pochodzenia Duńczyk, chcąc wszechstronnie przedstawić znaną pisarkę, która należała do innej niż jego kultury, musiał wykonać solidną pracę archiwistyczną. Książka na tym zyskuje. Czytelnik poznaje szczegóły życia codziennego zróżnicowanego ekonomicznie społeczeństwa szwedzkiego, w tym pozycję młodej kobiety najpierw oczekującej na narodziny dziecka, a potem samotnie je wychowującej w purytańskiej zbiorowości prowincjonalnego Nas, rodzinnego miasteczka Astrid Lindgren, a w końcu umiejętnie prowadzącej własną literacką karierę. Na uwagę zasługuje także wydobycie z jej twórczości tych elementów, które pokazują głębokie zrozumienie autorki My na wyspie Saltkrakan dla związku człowieka z naturą. Była wszak córką rolników.

Kolejnym walorem biografii jest to, że autor położył nacisk na relacje Lindgren ze swoimi dziećmi. Co pewien czas dochodzą i one do głosu, przedstawiając swój punkt widzenia odnośnie do metod wychowawczych matki czy też źródeł narodzin jej pisarskiego talentu. Szczególnie ten ostatni fakt w wypadku oceny twórczości autorki Pippi Pończoszanki ma istotne znaczenie. W pewnym sensie doświadczenie macierzyństwa, a także mierzenie się ze społecznym ostracyzmem z powodu samotnego wychowywania dziecka konsolidowały jej osobowość. Pokonywała życiowe trudności i zarazem coraz pewniej – jak wynika z biografii – stąpała po literackim gruncie.

W książce Andersena postać Astrid Lindgren ukazana została z perspektywy poniekąd przyjacielskiej. Nie znaczy to jednak, że Duńczyk idealizował szwedzką pisarkę. Starał się poszukiwać odpowiedzi na stawiane w czasie pracy nad biografią pytania, nie tylko przeszukując archiwa, przeglądając międzywojenną i powojenną prasę szwedzką, ale także korzystając z wiedzy najbliższych i przyjaciół pisarki. Interesująco wypadają także włączone do biograficznej narracji intymne zapiski Lindgren związane z behawioralną obserwacją swoich dzieci, w tym przede wszystkim córki Karin, która była bohaterką czegoś w rodzaju dzienniczka prowadzonego od dnia jej narodzin.

Omawiana publikacja nie jest jednak wolna od niedociągnięć. Andersen nieprecyzyjnie posługuje się w swojej książce terminologią literaturoznawczą. Poza tym zbyt wyraźnie przeprowadza linię zależności między tym, czego Lindgren doświadczyła w swoim życiu, a tym, co i w jakiej formie oraz przy użyciu jakiego stylu opisała. Choć należy przyznać, że konsekwentnie śledzi źródła literackich inspiracji pisarki w jej zmaganiach z codziennością, a nieco mniej uwagi poświęca choćby lekturom artystki. Oczywiście obserwowanie dzieci i analiza ich zachowań stały się swoistą metodą twórczą autorki Mio, moj Mio, ale – jak wynika z prowadzonego przez nią w czasie wojny dziennika oraz z obszernej korespondencji z Louise Hartung – namiętnie czytała, pogłębiając wiedzę na temat ludzkiej (nie tylko dziecięcej) psychiki.

Warto sięgnąć po najnowszą biografię pisarki przede wszystkim ze względu na dobrze zarysowane – raz jeszcze podkreślę – tło społeczno-obyczajowe, w którym fizycznie i intelektualnie dojrzewała Lindgren. Czy to jej romans z Reinholdem, czy związek małżeński ze Sture (nie w pełni udany), czy też relacje między robiącą pisarską karierę matką a trojgiem dzieci są istotnymi wątkami w biograficznej narracji. O ile książka Stromstedt z lat siedemdziesiątych jest swoistym hołdem złożonym żyjącej jeszcze sławnej pisarce, o tyle Andersen stworzył portret nieprzeciętnej kobiety na tle przemian obyczajowych, które przeżywali Szwedzi w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Nieco słabiej wypadają próby uchwycenia przez biografa tego wszystkiego, co działo się w zachodniej pedagogice, psychologii, socjologii i seksuologii w związku z dzieckiem i dzieciństwem. Lindgren bowiem poza pracą redaktorki i pisarstwem systematycznie uzupełniała swoją wiedzę w zakresie tych dziedzin naukowych, które były dla niej ważne, o czym świadczy choćby jej głośne wystąpienie zatytułowane Żadnej przemocy! w związku z przyznaniem jej Pokojowej Nagrody Księgarzy Niemieckich w 1978 roku.

Mimo wskazanych niedociągnięć najnowsza biografia Astrid Lindgren to wartościowa pozycja. Jest to bowiem opowieść o osobie, która w ciągu długiego życia, obejmującego niemal cały wiek XX, doświadczyła bardzo dużo jako matka, pisarka i zaangażowana społecznie kobieta. Biograf przedstawił ją jako postać wewnętrznie złożoną, często idącą na przekor obowiązującym normom społecznym i obyczajowym. Z jednej strony poszukiwała samotności zapewniającej komfort pracy pisarskiej, z drugiej zaś była człowiekiem towarzyskim i rodzinnym. Ponadto opisana w książce literacka kariera autorki Dzieci z Bullerbyn to interesujący przykład tego, jak należało zabiegać o pozycję w środowisku oraz jak ważne było w artystycznym zawodzie wsparcie osób wpływowych. Szczególnie gdy chodziło o kobietę. Tytuł najnowszej biografii Astrid Lindren Żyje się tylko dziś, będący cytatem z tekstu szwedzkiego prekursora romantyzmu, Thomasa Thorilda, celnie oddaje rytm jej bogatego, gęstego w rożne doświadczenia życia.