Zachęta do żeglugi urojonej

Piotr Wojciechowski

Mapy coraz dokładniejsze, wiek po wieku coraz piękniejsze i bogatsze w informacje. Drugi atlas nosi podtytuł Największe mity, zmyślenia i pomyłki kartografów, jego autorem jest Edward Brooke-Hitching, syn antykwariusza, kolekcjoner osobliwości, o którym czytam na ostatniej stronie okładki: „Mieszka w Londynie wśród stert zakurzonych starych map i książek”. Absolwent uniwersytetu w Exeter, szperacz, dokumentalista, autor Encyklopedii zapomnianych sportów. ·

Książka Brooke-Hitchinga o tym, jakie błędy popełniała ludzkość na drodze samopoznania swojej planety, prowadzi nas na zupełnie inne piętra myśli niż elegancki, racjonalny i zadziwiający pięknem starych map album Wendta. Jest to atlas szukania prawdy w ślepych uliczkach oceanów, w mgłach umysłu, na bezdrożach oszustwa i fantazji. Sam pomysł na tę książkę stanowi metaforę opowiadającą o wiecznym nienasyceniu, o tym, że nigdy dość wiedzy. Mówi także, że jeśli długo czeka się na kłamstwo, to po niewczasie przychodzi przeżywać niemożność rozstania się z nim. I jeszcze o sile, jaką mają marzenia i ambicje, o sile stwarzającej fakty z kaprysów niepogody, z piany przyboju, z fatamorgany. Atlas lądów niebyłych zadziwia szczególnie starannością, systematycznością. Mapy – nie mniej piękne niż w dziele Wendta, zdjęcia, relacje, analizy. Wielorakie nieprawdy są tam przedstawiane poglądowo, z zachowaniem chronologii, zawsze z rysem historycznym, często również z tłem politycznym oraz ekonomicznym. Tysiąclecia żeglugi i podróży lądowych, stulecia rysowania map, jak też spisywania dokumentów okazują się nie tylko cząstką dorobku naszej cywilizacji. Pokazują, że dzielnym kapitanom, przemyślnym kupcom, zuchwałym zdobywcom towarzyszyli zawsze wydrwigrosze, fantaści i pomyleńcy. Oto przykład – Gamalandia. Po tym, jak w 1511 roku wody cieśniny Malakka ubarwiła krew muzułmanów pokonanych przez portugalskich zdobywców, nowi władcy ważnego szlaku zaczęli robić krociowe interesy. Czytamy: „Miejscowy kapitan João da Gama (prawnuk słynnego Vasco da Gamy) prowadził lukratywne, acz nielegalne interesy z Hiszpanami. W 1585 roku o tym procederze zrobiło się głośno i da Gama umknął przed karą za ocean – do Acapulco. Po rejsie obwieścił odkrycie nowego lądu na północ od Japonii. Mimo wątpliwej reputacji informatora ziemia ta, nazwana »Gamalandią«, pojawiła się na mapach jako grupa wysp, a później dziwnym sposobem rozrosła się do rozmiarów dużego lądu”. ·

Książka opowiada o setkach rodzących się „dziwnym sposobem” archipelagów, państw, miast i ludów. Dziś, w dobie zdjęć satelitarnych i map Google, mamy nasz świat podany jak na talerzu, po cóż czytać o tych fantomach? · Warto czytać tylko te książki, które stawiają nas wobec ważnych pytań. Pytania, jakie bystrego czytelnika atakują przy lekturze Atlasu… Brooke-Hitchinga są niebagatelne, a do tego równie uniwersalne jak osobiste. Są to pytania o motywację powstawania i szerzenia kłamstwa lub „faktów alternatywnych” – dotyczące sumienia każdego z nas – kłamiących lub/i kłamstwem ranionych. To także pytania o użyteczność kłamstwa w nauce i polityce, w mediach tradycyjnych i internetowych. ·

Jest-że coś takiego jak powszechna społeczna potrzeba kłamstwa? Jest coś takiego jak bezkarność kłamstwa anonimowego, powstającego zbiorowo, sączącego się z mechanizmów złudzeń i przypadku w szpary prawdziwego obrazu świata?

Odkrywam w tym albumie coś z książki-gadżetu, coś z erudycyjnej plotki, coś z wiedzy-rozrywki. Ale co milsze – mam tu odwołanie się do czasów dziecinnych, do wysp pirackich i szczęśliwych królestw mazanych kredkami na ostatniej stronie kajetu do polskiego. Z tego rosły potem młodzieńcze marzenia o podróży, o bajecznych krajobrazach, które czekają. Iluż z tego wylęgło się szalonych obieżyświatów, żeglarzy, alpinistów! Jest w tym albumie rozdział o szukaniu na ziemi miejsca biblijnego Raju, jest rozdział o Eldorado. Mnie zabrakło choćby wzmianki o Shangri-la, mitycznej krainie, która wychynęła z niebytu w 1933 roku w powieści Jamesa Hiltona, a potem nie tylko pojawiła się w dziesiątkach filmów, wierszy, gier komputerowych, ale także trafiła na mapy – w Brazylii aż trzy nazwy miejscowości się do niej odwołują.