Usłyszeć milczenie

Michał Czajkowski

Ktoś na imprezie siedzi większość czasu na uboczu, ktoś wybiera na sali wykładowej miejsca na samym końcu, kogoś paraliżuje perspektywa odebrania telefonu. Takie osoby raczej nie zabierają głosu jako pierwsze, mają trudności ze small talkiem, potrzebują dużo czasu dla siebie, żeby się zregenerować. To o introwertykach Debbie Tung tworzy komiksy zebrane w tomie Introwertyczka w głośnym świecie.

Ich forma jest na pewno dobrze znana fanom twórczości autorki – tak samo jak w zbiorze Wszystko w porządku mamy do czynienia z kolekcją migawek z życia, anegdot, pozornie luźno ze sobą związanych obrazów, które składają się na opowieść o codzienności introwertyka. Podobnie jak w zbiorze komiksów o depresji, towarzyszymy głównej bohaterce od chwil, kiedy pojawiają się trudności, przez ich narastanie aż do punktu kulminacyjnego, w którym niemal niemożliwe staje się dalsze funkcjonowanie, po moment zrozumienia, co właściwie się dzieje i co można z tym zrobić. W tym przypadku droga ku niemu trwa niemal przez całe życie postaci, którą już w dzieciństwie karcono za izolowanie się i brak zainteresowania innymi dziećmi. W szkole i na studiach starała się dopasować do rówieśników o bogatym życiu towarzyskim, a w pracy – do warunków open space’u, w którym ciągle trwają rozmowy i oczekuje się nawiązywania i podtrzymywania kontaktów z innymi pracownikami i działania w zespole.

W tych śmieszno-gorzkich anegdotach widzimy, jak główna bohaterka stara się obracać w żart swoje doświadczenie, że wszystko jest tak absurdalne i bez sensu, że lepiej zakopać się pod kocem na kanapie. Z każdą stroną czuć jednak coraz większe poczucie osaczenia, beznadziei, braku wyjścia z sytuacji. Tung podchodzi do tak dwutorowego opowiadania historii czasem z bezwzględną brutalnością, a czasem z subtelna czułością. W istocie mamy tu do czynienia z różnymi wykluczającymi się narracjami, a sama bohaterka ze wszystkich sił stara się ich ze sobą nie godzić. W kolejnych próbach dostosowania się do świata tworzonego przez ekstrawertyków, w którym wartością jest inicjatywa, przebojowość i efektywność, dyskredytuje swoje potrzeby; te z kolei wciąż dają o sobie znać, zmuszając ją do zadbania o siebie, co z kolei wpędza ją w poczucie winy i zagubienie. Tung pokazuje, że czasem prowadzi to do sytuacji zabawnych, ale częściej skrajnych – zmuszania się do kontaktu albo emocjonalnych dołków, w których nie ma już siły na nic. Im dalej w zbiór, tym częściej i wyraźniej widać walkę oczekiwań bohaterki wobec siebie z jej potrzebami.

Zebrane w tomie komiksy pokazują, w jak nierównym starciu introwertycy muszą na co dzień brać udział. Żyją niedopasowani do świata zmuszającego do ciągłego pędu i produktywności, ale ten świat po drodze zapomina o człowieku. Ludzie, którzy potrzebują więcej czasu i przestrzeni dla siebie, przymuszają się do ciągłego działania i bycia pod ciągłym ostrzałem bodźców, ale nie otrzymują w zamian wiele zrozumienia. Pędzący naprzód ekstrawertycy nie chcą się zatrzymywać ani zastanawiać się nad tym, jaka jest cena tego nieustającego biegu. U Tung takie sytuacje pojawiają się niemal w każdym z komiksów – ku swojemu utrapieniu bohaterka stara się grać według cudzych reguł, a kiedy jej się nie udaje, nabiera przekonania, że coś jest z nią nie tak. Mało kto stara się jednak naprawdę ją zrozumieć, przyjrzeć jej potrzebom, zauważyć, że czasem kontakt z drugim człowiekiem może stanowić przeszkodę nie do pokonania.

Mimo że zbiór może wydawać się kalejdoskopowym zbiorem historii, które łączy ze sobą tylko wspólny motyw, podlega regułom żelaznej kompozycji znanej chociażby ze schematu podróży bohatera. Tak jak mityczny bohater wyrusza w nieznane, żeby pokonywać przeciwności i podnieść się w chwili najcięższej próby, żeby zwyciężyć i zostać kimś innym, niż był na początku, tak samo Tung prowadzi narrację przez coraz cięższe próby z codziennego życia. W końcu pokazuje, że najbardziej pomocne, jest to, w czym introwertycy bywają szczególnie dobrzy – czyli refleksja nad sobą. Chwila, w której główna bohaterka odkrywa, że jest introwertyczką, jest katartyczna; postać jest w stanie pogodzić się ze sobą i z całym światem. To ona teraz ustala reguły, według jakich będzie żyć, zostanie panią własnego losu. Mimo że autorka przedstawia to w nieco naiwny sposób – w końcu świat, w którym żyje główna bohaterka, nadal wymusza podporządkowanie – obraz, że nagle życie samo się układa pod wpływem zrozumienia samego siebie, jest budujący. Jest w tym pewna niewinność, za którą się tęskni, obietnica spokoju i tego, że wszystko będzie dobrze, jeśli tylko zaakceptujemy się takimi, jakimi jesteśmy, zamiast próbować zaspokoić oczekiwania innych.