Wiarygodny świat Pratchetta
Małgorzata Strękowska-Zaremba
Zmarły w 2015 roku Terry Pratchett, kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego za zasługi dla literatury, to wizjoner o nieokiełznanej, szalonej wyobraźni, mistrz fantastyki, humorysta, znany polskim czytelnikom przede wszystkim dzięki serii powieści fantasy Świat Dysku. Pratchett nie ma sobie równych w podważaniu wszelkich praw rządzących na naszej planecie i tworzeniu nowych. Jego książki zaskakują pomysłami i kipią humorem. Wszystko w nich jest możliwe, jeśli chce, to – jak w omawianym zbiorze opowiadań O jaskiniowcu, który podróżował w czasie, wyśle bohaterów na Marsa w rakiecie domowej roboty albo na Księżyc w zardzewiałym samochodzie bez kół, a operacje te przeprowadzi w sposób tak naturalny, że po skończeniu lektury zajrzymy do garażu sąsiada, by sprawdzić, czy aby nie konstruuje już swojej rakiety. I właśnie ta lekkość w przebudowywaniu rzeczywistości na taką, której obraz zależy wyłącznie od naszej wyobraźni, jest najbardziej fascynująca w książkach Pratchetta.
Zbiór O jaskiniowcu, który podróżował w czasie zawiera osiemnaście opowiadań pochodzących z pism, w których drukował autor, gdy rozpoczynał karierę pisarską. Opowiadania są niepowiązane tematycznie, za to wszystkie oszałamiają pomysłami. Mamy wśród nich wyprawę na Marsa i na Księżyc, podróż podwodną i podróż w czasie, bitwę pogodową między Słońcem i Deszczem, inwazję kosmitów (w liczbie trzech), wyprawę po „cynowe runo” czy historię jaskiniowca, który udowadnia w sądzie, że jest człowiekiem mimo swojego wyglądu i przeżytych siedemdziesięciu pięciu tysięcach lat. Opowiadania są wypełnione akcją, która rozwija się (mknie) na naszych oczach z szybkością naddźwiękową, nie ma tu mielizn w postaci szczegółowych opisów, autor słusznie zakłada, że jego czytelnikom wystarczą dwa, trzy zdania, by wyobrazić sobie przestrzeń, w której działają bohaterowie. Podobnie jest z wyobrażeniem postaci (u Pratchetta to zarówno ludzie, jak i uosobione zwierzęta, przedmioty czy zjawiska, na przykład robot, deszcz lub abstrakcyjne byty, na przykład Czarodziejka Dowcipów). Autor charakteryzuje bohaterów głównie poprzez ich działanie oraz dialogi. Opisy miejsc i postaci przypominają więc pozornie niechlujne, pełne krzywych, falujących linii, kresek i kropek ilustracje Marka Beecha, których książka zawiera całkiem sporo. Ich stylistyka współgra z fantastycznymi, zwariowanymi, absurdalnymi wytworami wyobraźni Pratchetta. Jeden rzut oka na ilustracje wystarczy, aby domyślić się, z jakim tekstem będziemy mieli do czynienia.
W opowiadaniach dominuje humor i absurd (i niekiedy sarkazm w stosunku do dorosłych). „Generał Wstydliwy” rezygnuje z podboju Anglii, bo ma mokro w butach (Tropnecka inwazja na Wielką Brytanię), walczący rojaliści i republikanie kończą nieustającą bitwę, bo „rąbnięto” im mundury i „nie sposób było się połapać, kto jest wrogiem”, ponieważ wszyscy byli w takich samych wełnianych kalesonach (Komputer Mark I); co zostaje uzupełnione przypisem: „Z wyjątkiem jednego kapitana, który miał na sobie kalesony w różowo-żółte paski z zabawnym tekstem na pupie”. (Obecność przypisów jest charakterystyczną cechą utworów Pratchetta, radzę ich nie pomijać, gdyż zawierają sporą dawkę humoru). Niektórzy bohaterowie opowiadań przypominają członków Gangu Olsena, mają genialne plany, jednak ich poczynania budzą śmiech. Na przykład szpiedzy z opowiadania Komputer Mark I kradną komputer najstarszej generacji, zamiast najnowszej, ponieważ: „– Który mamy rąbnąć, Borys? – szepnął jeden z nich. – Pojęcia nie mam, chłopie. Chyba nazywa się Mark VI. To pewnie ten największy”. Profesor Trąbik zaś (Profesor Trąbik wybiera się na Marsa) po zderzeniu rakiety własnej konstrukcji ze skałą, konstatuje: „Powinienem był dodać hamulce”. Jednakże, mimo przeszkód, większość szalonych pomysłów demiurga Pratchetta udaje się wcielić w życie. I chociaż są niewykonalne z punktu widzenia rzeczywistości pozaliterackiej, to trudno zarzucić autorowi brak wiarygodności. Wierzymy mu, i to jest nadzwyczajne! Dla uwierzytelnienia niezwykłych wydarzeń autor wprowadza magię, chwali jej działanie, personifikuje. Jednak, moim zdaniem, to nie tylko magia uwiarygadnia wykreowany przez Pratchetta świat. Ważną rolę odgrywają tu odniesienia do realiów znanych czytelnikowi. Chodzi m.in. o miejsce akcji (na przykład Wielka Brytania, Księżyc, Mars czy choćby garaż sąsiada), a także przytaczanie faktów z historii, odniesień do postaci historycznych (np. poprzez trawestację słów Juliusza Cezara: „Przybyliśmy, zobaczyliśmy, podbiliśmy”) oraz odwołań do tekstów mocno osadzonych w naszej kulturze: mitologii (Bason i Hugonauci), legend ariańskich (Dziki rycerz, Bedwyr i wzgórze Artura) czy Biblii (Pan Serołapka i jego arka). To dzięki takim zabiegom udaje się Pratchettowi wmówić czytelnikom, że jeśli się odważą na coś szalonego, to nic ich nie ograniczy. A sceptykom podsuwa sarkastyczny komentarz do wyprawy dzieci na Księżyc: „W końcu kto słyszał o tym, żeby troje dzieci wybrało się na Księżyc?”. I razem z najmłodszymi śmieje się z naiwności dorosłych. Śmiech jednak nie przesłania mądrości tych opowiadań. Pod warstwą komizmu otrzymujemy przesłanie o szacunku dla inności (polecam niezwykle mądre tytułowe opowiadanie o Albercie Jaskiniowcu), o bezsensie wojen, sporów, podbojów i o mądrym rozwiązywaniu konfliktów.
Świat Pratchetta jest wiarygodny zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Dorośli wierzą autorowi, bo przecież wyolbrzymia i przejaskrawia, co odbierają jak mrugnięcie do nich okiem, dzieci zaś, bo trafia w ich marzenia, posługuje się ich wyobraźnią, odwołuje się do ich wiedzy, wyobrażeń i skojarzeń (stąd nie unikniemy majtek, kalesonów czy wtrętu o „zadziwiająco ciekawej” wyprawie do toalety w kosmosie, gdzie nie ma grawitacji) oraz, co bardzo ważne, nie poucza, pozwala się bawić. I używa języka, który jest im bliski – zawadiacki, rozwichrzony jak ilustracje Beecha, kolokwialny: „klamoty”, „ustrojstwo”, „wtarabanić się”, „śmierdzi magią”, „wcinać banana”, „grzać” do gwiazd. Dodajmy na marginesie, że kolokwializmy wspierają komizm opisywanych wydarzeń.
W jednym z opowiadań czytamy: „Ta połowa historii, w którą uwierzycie, jest prawdziwa, a ta połowa połowy, w którą nie uwierzycie, jest niewiarygodna, ale jeśli uwierzycie w nią całym sercem, stanie się o wiele prawdziwsza”.
Uwierzcie więc, a lektura opowiadań Terry’ego Pratchetta będzie fantastyczną przygodą.