Melancholia Midwestu
Marek Paryż
Ceniona amerykańska powieściopisarka i autorka opowiadań Lorrie Moore przez blisko trzydzieści lat wykładała na University of Wisconsin-Madison i związki ze Środkowym Zachodem odcisnęły czytelny ślad w jej twórczości. Ptaki Ameryki są na to najlepszym dowodem.
Moore wychowała się i zdobyła wykształcenie w Nowym Jorku, toteż jej decyzja o podjęciu pracy daleko od rodzimej metropolii (nawiasem mówiąc, wyjazd pisarki zbiegł się w czasie z jej książkowym debiutem) jest dość wymowna. Wpływ kultury regionu na sposób pisania w przypadku autorki Ptaków Ameryki (1998) – bo spośród kilku wydanych przez nią zbiorów krótkiej prozy ten chyba najlepiej ów wpływ obrazuje – przejawia się nie tylko w wyborze miejsc akcji czy kreacji postaci o pewnych cechach typowych, ale też w rejestrze emocjonalnym utworów. Otóż ogląd rzeczy bywa w nich podszyty subtelną melancholią, u źródeł której leżą smutne konstatacje wynikające ze zderzenia oczekiwań i możliwości ich urzeczywistnienia. W literackiej tradycji Midwestu, której historyczne zręby tworzą m.in. utwory Theodore’a Dreisera, Sherwooda Andersona i Sinclaira Lewisa, przewijają się takie motywy, jak wyjazd z małego miasteczka w celu poszukiwania lepszej przyszłości w większym mieście, konflikt postaw oświeconych i zaściankowych czy konformistyczne dostosowanie się do warunków. Moore nie uprawia współczesnej literatury regionalnej sensu stricto. Rzeczywistość Środkowego Zachodu interesuje ją ze względu na reprezentatywność, a nie specyfikę, a opowiadane przez nią historie mogłyby się rozegrać w wielu innych miejscach Ameryki. Zarazem wybór miejsc akcji – w Iowa, Illinois i Indianie – nie jest przypadkowy. Zarysowuje się tu mikroświat, o którego mieszkańcach można powiedzieć, że ich przeżycia nie odbiegają od amerykańskiej normy, ale odczuwane są jakby bardziej dojmująco. Nikt się tu nie skarży na niesprawiedliwy los, ale wielu czuje, że właśnie coś takiego ich dotknęło, i nie widzi szans na przełamanie deprymującego stanu.
Podteksty melancholijne nie są w prozie Moore łatwo wyczuwalne, m.in. dlatego, że w jej fabułach pojawiają się wątki groteskowe czy absurdalne. Tragedia wydarza się w okolicznościach, które w dużym stopniu odzierają ją z powagi. Doświadczenie mistyczne przebiega w sposób komediowy. Żałoba po zwierzęcym pupilu przeradza się w fiksację. Do konceptów fabularnych wykraczających poza repertuar prozy obyczajowej dochodzą u Moore rozwiązania narracyjne i stylistyczne, które budują ironiczny dystans. Charakterystyczne w jej opowiadaniach, napisanych w większości w trzeciej osobie, są momenty, kiedy narrator, przyjąwszy punkt widzenia postaci, nagle separuje się wobec takiej perspektywy, mówiąc coś dosadnego i w istocie bardzo szczerego. Jest to rodzaj szczerości, do jakiego bohaterki – bo teksty Moore skupiają się głównie na kobietach – nie są zdolne nawet w głębi duszy. Tzw. ból istnienia nie uszlachetnia, nie wycisza złych uczuć, które przecież najczęściej mu towarzyszą. Słabość nie pomaga w uczeniu się godności. Narracja nie daje czytelnikowi podstaw do tego, by się nad losem postaci roztkliwił, a tym bardziej, żeby się z nimi utożsamił, obsadzając go w roli chłodnego obserwatora. Nie udzielą mu się uczucia postaci, bo przekaz emocjonalny utworów konstruowany jest nazbyt wieloznacznie.
Melancholię Midwestu najpełniej wyrażają utwory, których fabuły obracają się wokół motywu powrotu do domu z „wielkiego świata”. Poddają one nicowaniu zakorzeniony w kulturze literackiej regionu topos ucieczki z zaściankowej społeczności. W otwierającym zbiór opowiadaniu Chętna bohaterka o imieniu Sidra, które w Chicago brzmiało „wieśniacko”, a w Hollywood fantazyjnie, wraca w rodzinne strony z fabryki snów, gdzie z pewnym powodzeniem uprawiała aktorstwo. Zmęczyła ją powtarzalność ról i układy międzyludzkie pozbawione znamion stałości. Przyjeżdża zatem do Chicago, ale w sumie nie wie, w jakim celu. Zamieszkuje w sieciowym motelu, a dni mijają jej, nie różniąc się jeden od drugiego. Szansą na odmianę okazuje się dla Sidry romans z pewnym mechanikiem samochodowym. Jego zdrada doprowadza ją do rozpaczy, mimo to kobieta nie chce się z nim rozstać, jakby uchwyciła się pozorów sensu, które ich związek stworzył. Mniej dojmująco, przynajmniej do czasu, przeżywa swoje rozczarowania tytułowa bohaterka utworu Agnes z Iowa. Przemyślała decyzję o powrocie z Nowego Jorku, konstatując, że w metropolii nie znajdzie prawdziwej stabilizacji, a takie pragnienie w niej dojrzało. W Iowa podejmuje pracę w college’u, wychodzi za mąż, do szczęścia brakuje tylko dziecka. Mocno się z mężem o nie starają, ale jedynym skutkiem jest fakt, że ich małżeństwo zaczyna się zmieniać w karykaturę.
Bohaterki opowiadań Moore w większości nie muszą się martwić o to, jak związać koniec z końcem, paradoksalnie jednak stabilizacja materialna nie sprawia, że znika wewnętrzny dyskomfort, a zgoła może taki dyskomfort potęgować, bo daje czas na roztrząsanie porażek. Tylko wspomniane opowiadanie Chętna dotyka tematu klasy wyraźniej, gdyż bohaterka zdaje się mieć powody do obaw o prekaryjną przyszłość, ale tego rodzaju implikacje niweluje wątek romansowy. Moore portretuje postacie, które w życiu coś osiągnęły, nawet jeśli ich osiągnięcia mieszczą się w standardzie średnim. Jako grupa reprezentatywna pod tym względem jawią się występujący w kilku utworach wykładowcy i pracownicy prowincjonalnych college’ów. Bohaterki i bohaterowie zbliżają się do wieku średniego albo już w tę fazę życia weszli i, chcąc nie chcąc, robią egzystencjalne podsumowania. Stawiają sobie kluczowe pytanie, czy coś w ich życiu mogło pójść inaczej, żeby teraz czuli się bardziej spełnieni. Przewrotnie odpowiada na nie utwór Piękna ocena, w którym świeżo rozwiedziony mężczyzna zaprasza do siebie grupę przyjaciół, by z nimi świętować odzyskaną wolność. Wśród gości jest wykładowca prawa Bill z kochanką, dużo odeń młodszą byłą studentką, ale nie ona zaprząta jego uwagę, tylko zamężna Lina. Kobieta ma romans i fakt ten umknął Billowi, mimo że huczy o tym cały campus. Wyobrażenia, zwłaszcza romantyczne, podlegają weryfikacji, niekiedy brutalnej.
W ostatecznym rozrachunku postacie z opowiadań Moore muszą zaakceptować fakt, że w ich życiu nie wydarzy się już nic lepszego aniżeli to, co już się stało. Przejście do takiego stanu świadomości odbywa się w ciszy. W ostatniej scenie utworu Życie społeczności lokalnej bohaterka zasypia sama w łóżku – jej mąż jest u innej kobiety – czekając „na łaskę i zmęczenie, które nadejdą, bo z pewnością muszą nadejść, w końcu dała światu tak wiele”. Agnes z Iowa zabiera męża na wycieczkę do Nowego Jorku, żeby tchnąć nową energię w ich związek. Rozmowy jednak się nie kleją i kobieta pęka, kiedy w kawiarni mąż próbuje żartować. Jej bezgłośny płacz, ze spuszczoną głową ukrytą między ramionami, mówi wszystko o złożoności i intensywności jej uczuć. Bohaterka opowiadania Świetna matka chce uwolnić się od zależności, w których widzi egzystencjalne pułapki, i nie tylko poważnie rozważa rozwód – choć nie ma ku temu jednoznacznych powodów – ale zdobywa się na odwagę, by powiedzieć o tym mężowi. Koniec końców jednak przyznaje mu rację, gdy on mówi, że „w różnym sensie” muszą „spróbować ułożyć sobie życie”. W ostatnim dialogu, wyszeptanym, ona prosi go o wybaczenie.
Ktoś, kto pogodził się ze stanem rzeczy, zaczyna hołdować zasadom pragmatyzmu, co pokazuje opowiadanie Nieruchomość, jedyny tekst w Ptakach Ameryki z głównymi bohaterami w wieku senioralnym. Zdrady męża przestały robić wrażenie na żonie, którą teraz interesują głównie dostępne jej rozrywki. Fabuła opowiada o ich przeprowadzce do nowego domu, której to decyzji wkrótce zaczną żałować. Nie chodzi nawet o to, że nowy dom jest niewygodny, ale że nabywcy starego – zdaniem bohaterki – nie wyglądają na sympatycznych ludzi i po prostu nie zasługują na to, by tam mieszkać. Małostkowość czy złośliwość jawi się jako forma urozmaicenia gamy doznań emocjonalnych uwarunkowanych przez pragmatyzm. Wydźwięk tego utworu byłby ogólnie raczej przykry, gdyby nie komiczny wątek kryminalny, który znacząco zmienia jego tonację.
Modulacja tonów w opowiadaniach Moore sprawia, że ich melancholijność nie jest oczywista. Stylistyczną zmienność dobrze oddają dwa teksty, w których występują chore dzieci. Jeden ma momenty tkliwe, drugi – przypominający krótkie prozy Raymonda Carvera ze względu na szkicowe zarysowanie zdarzeń i brak charakterystyki anonimowych postaci – kładzie nacisk na abstrakcyjność sytuacji choroby dziecka i alienuje czytelnika. Neutralna narracja pasuje do utworu, który mówi o impulsach egoistycznych, jakie taka sytuacja wyzwala w rodzicach. Połączenie dobitności i melancholii najbardziej intryguje w krótkiej prozie Moore.