Historia pewnej pisarskiej kariery

Wojciech Kaliszewski

Tadeusz Dołęga-Mostowicz, autor Kariery Nikodema Dyzmy, powieści, która zyskała niezwykłe powodzenie wśród czytelników, doczekał się właśnie interesującej biograficznej prezentacji. Parweniusz z rodowodem. Biografia Tadeusza Dołęgi-Mostowicza pióra Jarosława Gorskiego to pierwsza tak obszerna i odwołująca się do licznych źródeł opowieść o życiu i twórczości jednej z najciekawszych, a zarazem najmniej znanych postaci polskiej sceny literackiej okresu międzywojennego.  

 Popularność przynosiły Dołędze-Mostowiczowi nie tylko teksty, które jako dziennikarz zamieszczał między innymi w chadeckiej i niechętnej Piłsudskiemu po 1926 roku „Rzeczpospolitej”, ale także wydarzenia, których bywał swoistym, a czasami nawet głównym bohaterem. Takie dramatyczne wydarzenie z jego udziałem miało miejsce na początku września 1927 roku. „Nieznani sprawcy” napadli na Mostowicza w Warszawie na ulicy, porwali go, wywieźli za miasto i pobili. Porwanie miało oczywiście tło polityczne. Pisarz został ponoć brutalnie zaatakowany za to, że krytykował działania Marszałka. Jarosław Górski zaczyna swoją opowieść od tego właśnie wypadku, przedstawiając samo zdarzenie, a także reakcje opinii publicznej i różne konsekwencje tego incydentu. Paradoksalnie bowiem napad przysporzył Mostowiczowi sławy. Liczne plotki, domysły i relacje, wśród których prawda stawała się coraz mniej widoczna i jawna, złożyły się na swoistą legendę i wpłynęły na popularność pisarza. Górski, sięgając do źródeł, dokumentów i relacji, przebijając się przez warstwy wielu sprzecznych wersji, stara się odsłonić prawdę i ustalić, kto rzeczywiście stał za porwaniem i pobiciem Mostowicza.

Ale Parweniusz z rodowodem to przede wszystkim książka o człowieku, o jego wrażliwości, intelektualnej błyskotliwości i talencie, wadach i zaletach. Te wartości decydowały bowiem o drodze pisarskiej autora Znachora. Nie była ona prosta, więc prześledzenie jej meandrów również nie jest łatwe. Często otrzymujemy tylko niepotwierdzone wiadomości lub hipotezy. Ale ostatecznie autorowi udaje się spojrzeć na życie Tadeusza Dołęgi-Mostowicza niejako z góry, obejmując je spojrzeniem panoramicznym od narodzin przyszłego pisarza w 1898 roku aż do jego śmierci we wrześniu 1939 roku.

Przyszły pisarz, urodzony na Kresach, w rodzinie ziemiańskiej, brał udział w walkach na Wileńszczyźnie z bolszewikami w 1919 roku. Miał więc za sobą przeżycia wspólne dla całego pokolenia wkraczającego w dorosłe życie u progu niepodległości Polski. O nich, o całej wojennej eskapadzie i o wielu innych jeszcze doświadczeniach Górski pisze, powołując się na różne – bo i pisane, i mówione, przechowane w pamięci – świadectwa. To była piękna karta w biografii pisarza. Potem jednak Mostowicz wkracza na zupełnie inną drogę. Wybiera pióro. W Warszawie wiąże się z „Rzeczpospolitą” i zostaje felietonistą. Ale wkrótce z kariery dziennikarskiej – mimo popularności – rezygnuje i zaczyna próbować sił jako prozaik. Zajął się pisaniem powieści o wartkiej akcji oraz ciekawej fabule osadzonej w politycznych i społecznych realiach świata współczesnego. Zarzucano mu, że pisze dla pieniędzy, że chce na literaturze popularnej zarabiać. „A pisanie – podkreśla Górski – miało być dla Mostowicza nie tylko sposobem na zarabianie pieniędzy, ale przede wszystkim sposobem artystycznej ekspresji, a także narzędziem społecznej, wychowawczej misji”. Pisarz miał niewątpliwie szerokie i ambitne plany. Jak ostatecznie potoczyła się kariera pisarska Mostowicza? W książce Górskiego znajdziemy nie tylko odpowiedź na to pytanie, ale także uwagi i komentarze do założeń artystycznych Mostowicza. Autor Kiwonów miał bowiem swój konkretny program literacki. Czytamy w nim między innymi: „Nasze książki propagandowe winny wpajać pod lekkostrawną formą powieści głębokie prawdy społeczne, miłość ojczyzny i tężyznę duchową”. Warto dodać, że słowo „propaganda” nie było wówczas jeszcze tak bardzo zdewaluowane jak dzisiaj. I znowu pytanie, które nasuwa się nieomal samo – czy książki Mostowicza tę rolę wyznaczoną w pisarskim planie spełniały? Górski śledzi w Parweniuszu z rodowodem losy wszystkich powieści Mostowicza. Okazuje się, że wizja literatury popularnej jako narzędzia pedagogiki społecznej się nie sprawdziła. Debiutancka powieść, zatytułowana Ostatnia brygada, „przeszła bez echa, nie wywołała dyskusji, nie miała recenzji, nie ustawili się po nią wydawcy książek”. Prawdziwym sukcesem okazała się dopiero Kariera Nikodema Dyzmy, powieść niezwykle aktualna na początku lat trzydziestych, wpisująca się w rzeczywistość ówczesnego kryzysu ekonomicznego i przedstawiająca jego społeczne konsekwencje. To dzięki opowieści o człowieku, który nie tylko poradził sobie w niezwykle trudnej sytuacji życiowej, ale wywrócił do góry nogami cały system ówczesnych norm, Mostowicz stał się autorem czytanym, znanym i modnym.

Z książki Górskiego wyłania się portret człowieka zdolnego, mającego nie tylko ciekawe pomysły twórcze, ale planującego całą strategię pisarską. Literatura ostatecznie zapewniła mu sławę i bogactwo. Pisarz mógł teraz prowadzić bardzo wygodne, luksusowe życie. A przecież – powiada Górski – zaczynał Mostowicz swoją karierę felietonisty jako ostry krytyk rozrzutności, piętnując tych, którzy tracili pieniądze na życie ponad stan. Teraz w Warszawie słynne były „fajfy” u Mostowicza, gromadzące świat artystyczny, arystokratyczny i plutokratyczny. W książce Górskiego znajdziemy nie tylko opisy tych spotkań, ale także komentarze gości i bywalców salonu Mostowicza. Był to niewątpliwie czas barwny, szalony i dostarczający mnóstwa tematów do środowiskowych plotek.

Kariera pisarska i towarzyska Dołęgi- -Mostowicza legła w gruzach wraz z końcem tamtego świata we wrześniu 1939 roku. O okolicznościach śmierci pisarza, zastrzelonego przez sowieckich żołnierzy tuż przy granicy polsko-rumuńskiej, krążyły różne opowieści. Górski zebrał wiele relacji świadków, próbując skrupulatnie odtworzyć te dramatyczne zdarzenia. Wszelako nie wszystko można po latach wyjaśnić. Tylko jedno jest pewne: Dołęga- Mostowicz „był jedynym poległym polskim żołnierzem z oddziałów wycofujących się do Rumunii przez most na Czeremoszu”.

Biografia Tadeusza Dołęgi-Mostowicza wciąż jeszcze pozostaje niekompletna. Nie wszystko wiemy. Ale książka Górskiego wypełniła na pewno wiele luk w pamięci o tej naprawdę ciekawej i nietuzinkowej postaci dwudziestolecia międzywojennego.