Analizując wojnę
Grzegorz Wołk
O strachu przed wojną w Europie zapomniano. Wydawało się, że konflikty, ich przebieg i historia militarna pozostają domeną zawodowych historyków i osób pasjonujących się wojskowością. Jednak zmiany polityczne ostatnich lat na nowo wywołują zainteresowanie historiami konfliktów zbrojnych.
Niemal trzy pokolenia Polaków dorastały w poczuciu geopolitycznego bezpieczeństwa. Było tak, choć zmieniliśmy ustrój, a polscy żołnierze brali udział w misjach zbrojnych. Tylko że PRL upadła bezkrwawo, a misje wojskowe wysyłano daleko, często na odległe kontynenty, angażując relatywnie niewielkie siły. Dlatego zaistniał paradoks: współczesne media potrafią niemal na żywo relacjonować przebieg walk i wybuchające konflikty, ale automatycznie odbieramy je jako odbywające się zbyt daleko, by bezpośrednio nas dotyczyły. Sytuację zmieniła dopiero pełnoskalowa inwazja rosyjska na Ukrainę.
Książka Konflikt. Militarna historia wojen po 1945 oferuje przekrojowe spojrzenie na krwawe wydarzenia z niedawnej przeszłości. Jest to spojrzenie tym ciekawsze, że autorami są wybitni specjaliści, a generał David Petraeus niektóre rozdziały pisał z perspektywy uczestnika: głównodowodzącego siłami amerykańskimi w Iraku i Afganistanie. W czasie długiej kariery zdążył zostać także szefem CIA, co na pewno pozwoliło mu zyskać szerszą perspektywę. Drugi autor, Andrew Roberts, to uznany i poczytny angielski historyk, biograf m.in. Napoleona i Churchilla, a także twórca popularnej monografii II wojny światowej.
Obydwaj autorzy proponują literacki bieg z przeszkodami po historii wojen i konfliktów z drugiej połowy XX i początków XXI wieku. Mnogość opisywanych konfliktów wymusza skrótowe potraktowanie wielu wydarzeń i ekspresowe momentami tempo. Zapewne znajdą się rozczarowani wielbiciele szczegółowej historii militarnej, ale większość czytelników pozytywnie odbierze fakt, że na blisko 600 stronach udało się omówić najważniejsze elementy kilkudziesięciu konfliktów zbrojnych. Petraeus z Robertsem prezentują przy tym podejście „amerykanocentryczne”, wybierając te wojny, które były dla USA ważne.
W 11 rozdziałach znalazły się wątki sięgające zarówno wojny wietnamskiej, jak i dotyczące dziejących się niemal równocześnie z ich opisem wydarzeń rosyjskiej napaści na Ukrainę. Zaletą książki jest rozdział analityczny, który próbuje odpowiedzieć na pytanie o możliwą ewolucję współczesnych wojen. I jest to krok jak najbardziej zrozumiały, autorzy bowiem, opisując poszczególne konflikty, nie ograniczają się do omówienia faktów i znaczenia najważniejszych bitew. Oferują spojrzenie z perspektywy sztabowca analizującego, co w danym konflikcie wykonano prawidłowo, a gdzie popełniono błędy. Nie mamy więc widoku z pierwszej linii walk, gdzie odwaga i poświęcenie żołnierzy znajdują uznanie dowódcy. Są to oczywiście elementy kluczowe na polu walki, ale w spojrzeniu strategicznym ustępują miejsca innym składowym.
I nie chodzi w tym wyłącznie o strategię bitewną, ale o elementy istotniejsze, takie jak chociażby zarządzanie podbitymi terytoriami. Autorzy pokazują, gdzie zła polityka względem ludności terenów zajętych prowadziła do powstania partyzantki, a gdzie dzięki rozsądnej okupacji, skupiającej się m.in. na budowie przez wojsko infrastruktury przydatnej cywilom (zamiast ślepej brutalności), udało się odciąć siły partyzanckie od wsparcia ludności. W tym kontekście jest to poniekąd osobisty rachunek błędów spisany przez generała Petraeusa, który, świadom tych aspektów, nie potrafił jako głównodowodzący przekuć militarnych sukcesów operacji irackiej i afgańskiej w trwałe przeobrażenie tych krajów w miejsca cieszące się pokojem i demokracją. Nie rzecz w tym, by obarczać generała jednoosobową odpowiedzialnością za te porażki. Doprowadziło do nich zdecydowanie więcej osób i czynników, także tych obiektywnych. Wydaje się, że Petraeus zdecydował się na współautorstwo tej książki w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące go pytania o przyczyny niepowodzeń operacji, w których brał udział lub które z bliska obserwował. I potrafił to wespół z Robertsem zrobić ciekawie i przekrojowo.
Co nie znaczy, że bezbłędnie. Historia świata pokazuje, że nawet najbardziej profesjonalne i rzetelne analizy mogą okazać się nietrafione. Dziś czytamy o dronach jako rewolucji współczesnego pola walki i jest to w dużej mierze obraz prawdziwy. Jednakże wyścig zbrojeń, będący ciągłą walką między tarczą a mieczem, bywa nieprzewidywalny i może się w niedalekiej przyszłości okazać, że technologia zakłócania dronów uczyni je mniej efektywnymi narzędziami. Ślepe kierunki modernizacji sił zbrojnych to także obecny i pouczający element książki. Kolejnym jest możliwość poznania amerykańskiego punktu widzenia na globalny teatr działań wojennych. Czytelnika, co już sygnalizowano, może irytować pomijanie pewnych konfliktów, ale w zamian otrzymuje on geopolityczną perspektywę amerykańskich elit. Ciekawe jest też to, że obaj autorzy nie boją się formułować krytycznych ocen opisywanych pozytywnie w literaturze fachowej historycznych postaci głównodowodzących.
Konflikt nie jest klasyczną pozycją historyczną. Rzec można, że historia w tej pracy jest współczesnością, która działa się wczoraj. Kluczem opracowania jest przyszłość i odpowiedź na pytanie: jak ewoluowały wojny ostatnich dekad i dokąd na tym polu zmierzamy. Konflikty lat 50. i 60. XX wieku pojawiają się głównie w kontekście ich wpływu na następującą po nich ewolucję sił zbrojnych. Można by tę książkę zakwalifikować jako popularny podręcznik pisany z perspektywy war studies, dziedziny nauki szczególnie popularnej w krajach pochodzenia obu autorów. W Polsce jest to wciąż niedoceniana perspektywa, a szkoda, gdyż wbrew nazwie pozwala ona nie tyle opisać przebieg wojen, ile zapobiec im w przyszłości. Wojna przez wieki pozostawała „tylko” kontynuacją polityki innymi środkami, by sięgnąć do nieśmiertelnej maksymy gen. Carla von Clausevitza. Książka Petraeusa i Robertsa nie daje nam nowego spojrzenia na historię wojen. Oferuje coś cenniejszego: merytoryczne podglebie do pytań o kierunki ewolucji przyszłych konfliktów.