Relacje pod mikroskopem

Elżbieta Żurawska

Po Twarzach, Ulicy dzieciństwa i Trylogii kopenhaskiej możemy sięgnąć po kolejną porcję prozy duńskiej autorki Tove Ditlevsen (1917–1976), tym razem w formie opowiadań. Na omawiany zbior składają się teksty z czterech tomow z lat 1944–1963. Intrygujący tytuł polskiego wyboru w przekładzie Iwony Zimnickiej pochodzi od opowiadania opublikowanego oryginalnie w 1952 roku w zbiorze Parasolka. Tworzone przez prawie dwie dekady teksty Ditlevsen mają wiele cech wspólnych. To zwykle krótkie sceny, rozgrywające się wśród niewielu postaci w ograniczonej przestrzeni – opowiadanie Wiosna relacjonuje zwięzłą rozmowę w kawiarni, zaś tekst Dwie kobiety wizytę w zakładzie fryzjerskim. Narracja często sięga jednak wstecz i wybiega w przyszłość.

W otwierającym tom opowiadaniu Dziecko i mężczyzna o względy pewnej kobiety rywalizują kochanek i syn, i to ten drugi zdobywa na moment jej uwagę, przywołując postać swego ojca. Ostatnie z opowiadań, Powtórka, jest historią kobiety doświadczającej porzucenia dwukrotnie – dawno temu jej ojciec opuścił rodzinę, teraz zdradza ją mąż. Oba teksty reprezentują centralną tematykę zbioru: wnikliwą analizę rozmaitych więzi. Bohaterów i bohaterki Ditlevsen oglądamy przede wszystkich w relacjach z innymi. Autorkę interesują różne etapy związków oraz zachodzące w nich zmiany.

I tak Pierwsze spotkanie traktuje o inicjacji seksualnej, przeżyciu skrajnie różnym dla bohatera i bohaterki. Mężczyzna z opowiadania Odpowiedzialność porzuca narzeczoną, z którą dzień wcześniej ustalił datę ślubu. Uparte życie to epizod z gabinetu lekarskiego i poczekalni pełnej kobiet, które próbują w pojedynkę załatwić aborcję, choć za każdą z nich stoi „cień mężczyzny”. W opowiadaniu Dobry interes młode małżeństwo zamienia mieszkanie na dom pewnej rozwódki z trójką dzieci, co nieoczekiwanie sprawia, że świeżo upieczona małżonka zaczyna dostrzegać obcy, niepokojący rys osobowości swego męża. Kilka tekstów, między innymi Wieczór, traktuje o sytuacji rozwodników, próbujących poradzić sobie w skomplikowanych konstelacjach z byłymi i obecnymi partnerami oraz synami i córkami z zakończonych i nowych związków.

Relacje między rodzicami i dziećmi zajmują ważne miejsce wśród badanych przez Ditlevsen więzi. Co interesujące, opowiadania podejmują przy tym kilkukrotnie temat adopcji, ukazany zarówno z punktu widzenia rodzica (o tym m.in. opowiadanie Złotokap), jak i z przekonująco zbudowanej perspektywy dziecka (poruszający Dobry chłopiec). Tutaj również autorka sięga po szeroki wachlarz postaci, naświetlając także relacje międzypokoleniowe łączące ludzi dorosłych. W tomie powraca figura dominującej starszej kobiety, kontrolującej życie swoich synów, jak bohaterka tekstu Łzy lub, w mniejszym stopniu, Jego matka. Opowiadanie Ogródek działkowy przedstawia mężczyznę przytłoczonego nieplanowaną wizytą dzieci i wnuków, a zwłaszcza niespodziewanym prezentem.

W wielu przypadkach relacje między postaciami są okazją do wyeksponowania problemu uwięzienia bohaterów i bohaterek w przeróżnych rolach. Niekiedy to otoczenie wtłacza w nie postacie, niekiedy to postacie same je sobie narzucają, jak w opowiadaniu Chwila przerwy, którego bohaterka tkwi w małżeństwie niczym w butach o za małym rozmiarze, kupowanych jej przez męża. Związek z nim zapowiadał poczucie bezpieczeństwa, lecz „z bliska okazało się, że owo poczucie bezpieczeństwa ją ogranicza, uciska jej duszę jak za ciasne buty”. Zmęczona podobnym „poczuciem bezpieczeństwa” jest młoda mężatka z tekstu Na miłość boską, której życie przywodzi na myśl los jej prowadzanej na smyczy terierki. Bohaterka opowiadania Parasolka myśli o ewentualnym urodzeniu dziecka „wyłącznie z przyczyn konwencjonalnych”, a podejrzewając męża o zdradę, nie czuje się tak zraniona, „jak wiedziała, że powinna się czuć”. Przed nie lada wyzwaniem staje kobieta z opowiadania Młoda dziewczyna zostaje babcią – otoczenie nigdy nie pozwoliło jej wyjść z roli beztroskiej dziewczynki, a teraz, kiedy jej córka rodzi syna, bohaterka czuje, że powinna tę „typową” dla siebie młodość połączyć z powagą seniorki. Nie jest jednak pewna, czego właściwie oczekują od niej bliscy, a sama kompletnie siebie nie zna. Postacie bywają także zamknięte w granicach wyznaczonych przez klasę. Najjaskrawszym przykładem jest tu Fortepian, w którym wywodząca się z nizin społecznych rodzina próbuje zapewnić swoim dzieciom lepszą przyszłość, najpierw nabywając symbol wyższych sfer, tytułowy instrument, a następnie pozbywając się symbolu sfer niższych – popularnego nazwiska.

Do długiej listy atutów tomu zdecydowanie należy język Ditlevsen. W ucho i oko wpadają zwłaszcza charakterystyczne dla jej prozy niecodzienne porównania i metafory, czego próbkę stanowi fenomenalny opis zabiegu trwałej ondulacji „nasuwającego skojarzenia ze średniowiecznymi torturami”, dokonywanego przez „budzącą grozę maszynę ośmiornicę” wyposażoną w „długie, zakończone metalowymi szponami macki”.

Frapujący jest sposób, w jaki autorka zaznacza napięcia między postaciami. Mogą się one ujawniać za pomocą słów, jak w tytułowym opowiadaniu, w formie na pozór niewinnego zdania Moja żona nie tańczy, mającego jednak dla bohatera i bohaterki ogromną siłę rażenia, wskazującego delikatny temat, dotąd pomijany przez nich milczeniem. Ditlevsen jest jednocześnie mistrzynią opisów komunikacji niewerbalnej. We wspomnianym tekście sprawa ostatecznie rozstrzyga się w ciszy między mężem i żoną. Ona „już otworzyła usta, gdy jej spojrzenie napotkało jego oczy. Przez moment patrzyli na siebie w milczeniu. Jego oczy były dobre i zasmucone, wiedziały wszystko. Intensywnie czegoś szukały. Może po prostu potwierdzenia. Ale czego? Słowa zatrzymały się na jej wargach. Miały pozostać niewypowiedziane”. Podobnie w opowiadaniu Kogel-mogel, gdzie między bohaterkami pada jedynie kilka replik o złudnie banalnej treści. Więcej – podejrzenia, fałszywe oskarżenie i wstyd z powodu nieufności – rozgrywa się tutaj bez słów. Gesty, ledwie zauważalne zmiany w mimice, spojrzenia – to one są nośnikami znaczeń.

Zadziwiająco łatwo odnaleźć się wśród prezentowanych przez autorkę postaci, rozpoznać elementy własnych doświadczeń w skrawkach ich historii. Stąd lektura nie zawsze jest przyjemna. Nie zmienia to faktu, że opowiadania Ditlevsen są – niezmiennie – znakomite.