Odbudowa miała swój czas

Z Piotrem Majewskim rozmawia Andrzej Skalimowski

Fot. Krzysztof Dubiel

Fot. Krzysztof Dubiel

W którym roku zakończyła się odbudowa Warszawy?

Z badawczego punktu widzenia nie ma jednoznacznie określonej daty. Zwykło się uważać, że odbudowa Warszawy była przynależna czasom stalinizmu i zakończyła się wraz z Październikiem 1956 roku. Jest to założenie słuszne, jeżeli przyjmiemy, że prace ówczesnych konserwatorów były drugą stroną medalu, którego pierwszą był socrealizm. Komplikuje to podejście jeden bardzo istotny wyjątek, którym był Zamek Królewski. Udostępniono go zwiedzającym dopiero w 1984 roku. Nie oznaczało to końca prac nad jego odbudową. Możemy jednak przyjąć, że idea zakładająca odbudowę zabytków jako sposób odreagowania doświadczenia wojny została skonsumowana faktycznie i intelektualnie w roku 1956. Natomiast fakt, iż Zamek nie został wówczas odbudowany, sprawił, że idea rekonstrukcji zabytków została przeniesiona w czasy nam współczesne. Dzisiaj odbudowa takich obiektów jak Pałac Saski w Warszawie czy poznański Zamek Przemysła budzi kontrowersje. To bowiem, co było zrozumiałe i w pewnych kręgach społeczeństwa bezdyskusyjne, że reakcją na destrukcję wojenną powinno być przywrócenie substancji zabytkowej miasta, w dzisiejszych czasach już tak oczywiste nie jest. Te dyskusje nakładają się ponadto na polityczny i światopoglądowy spór o miejsce, które w naszym życiu powinna zajmować przeszłość.

Jeżeli koniec odbudowy nie jest jednoznaczny, to czy możemy z większą precyzją wydatować jej początek? Odbudowa Warszawy kojarzy się przede wszystkim z okresem powojennym. W roku 1945 prawie osiemdziesiąt procent lewobrzeżnej zabudowy miasta leżało w gruzach. Ale stolica ucierpiała już w 1939 roku. Wiemy, że już w trakcie okupacji architekci prowadzili prace nad odbudową i jednoczesną przebudową miasta, zwracając uwagę na szansę poprawy przedwojennych niedogodności, którą dawały zniszczenia wojenne.

Nie jest to stwierdzenie odkrywcze, ale skala odbudowy jest zawsze reakcją na skalę zniszczenia. Destrukcja Warszawy w czasie wojny dokonywała się w trzech zasadniczych etapach. Począwszy od walk w 1939 roku, poprzez rok 1943 i stłumienie powstania w getcie z późniejszą faktyczną likwidacją dzielnicy żydowskiej, aż po powstanie warszawskie i dobicie miasta po ustaniu działań zbrojnych. Likwidacja getta była zresztą przykładem destrukcji totalnej. W żadnej innej części miasta Niemcy nie byli tak skuteczni, jeżeli chodzi o niszczenie. Reakcją na ciąg tych wydarzeń była decyzja o odbudowie miasta w 1945 roku, która miała charakter zarówno polityczny, jak i profesjonalny. Tak jak etapy niszczenia wskazują na ciągłość tego procesu, tak i etapy odbudowy były rozłożone w czasie. Reakcją na zniszczenia miasta w czasie walk wrześniowych było powołanie jeszcze z inicjatywy prezydenta Stefana Starzyńskiego Komisji Rzeczoznawców Urbanistycznych, która we współpracy z władzami miejskimi przystąpiła do prac nad założeniami odbudowy miasta. Co ciekawe, czytając protokoły posiedzeń tej komisji, można w nich odnaleźć te same wątki, które kilka lat później zostały podjęte między konserwatorami i architektami w powojennym Biurze Odbudowy Stolicy. Okres wojny nie był jednak wyłącznie czasem prac koncepcyjnych. Wiemy, że zarówno na zlecenie władz niemieckich, jak i władz samorządowych podejmowano realne próby rekonstrukcji czy remontów konserwatorskich różnych obiektów zabytkowych. Rzeczą szerzej nieznaną w varsavianistycznym obiegu jest fakt, że na kilka tygodni przed wybuchem powstania warszawskiego Zachwatowicz rozpoczął prace w katedrze św. Jana, której pragnął nadać kształt, jaki ostatecznie przybrała po odbudowie w latach pięćdziesiątych XX wieku. Jednak to, co wydarzyło się po upadku powstania warszawskiego przekroczyło wcześniejsze wyobrażenia. Polscy konserwatorzy i muzealnicy, reagując w czasie wojny na przykład na dewastację i rabunek Zamku Królewskiego, nie mogli zdawać sobie sprawy z tego, że miasto zostanie zniszczone w takim stopniu. Można też postawić pytanie, kiedy w ogóle narodziła się wizja odbudowy zabytków (jest to określenie w gruncie rzeczy wewnętrznie sprzeczne; lepiej mówić o odbudowie atmosfery historycznej). Dzięki badaniom wielu wybitnych historyków i historyków sztuki wiemy, że to nie w 1945 roku wymyślono ideę rekonstrukcji obiektów historycznych w takiej skali. Z takim zjawiskiem mieliśmy do czynienia w Polsce już po Wielkiej Wojnie. W Warszawie przykładem takich działań sanacyjnych, jak wówczas je określano, nie mając na myśli systemu politycznego po 1926 roku, były prowadzone w latach trzydziestych prace nad odsłonięciem murów obronnych Starego Miasta. Były to przypadki punktowe w topografii miasta, ale idee były żywe. Rok 1945 zmienił tylko efekt skali. To, co w okresie międzywojennym było eksperymentem konserwatorskim, po wojnie z uwagi na stopień zniszczenia miasta stało się działaniem masowym.

Dyskutując na temat powojennej odbudowy, odnosimy się zazwyczaj do planów, które powstawały pod auspicjami władz komunistycznych. Ale po zakończeniu wojny w dalszym ciągu działał Rząd Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie. Czy plany odbudowy Warszawy powstawały też w Londynie?

Plany okupacyjne, zarówno tworzone z inspiracji jawnie działających władz samorządowych, jak i te opracowywane w podziemiu, były inspirowane przez rząd uchodźczy. Powołano na przykład do życia Polską Szkołę Architektury, działającą obok Liverpool School of Architecture, jednej z najlepszych i najstarszych brytyjskich uczelni technicznych. Utworzono fundusz odbudowy Warszawy, a w ramach budżetu rządu wygospodarowano środki na opłacenie prac planistycznych. Ponieważ w wyniku pojałtańskiego porządku rząd na uchodźstwie nie mógł objąć realnej władzy w kraju, także jego plany odbudowy Warszawy nie weszły w fazę realizacji i przegrały w pamięci historycznej. Mało kto dzisiaj wie, poza specjalistami, że w ogóle istniały. Należy jednak podkreślić, że stosunek władz polskich w Londynie nie był krytyczny wobec osób, które po 1945 roku podejmowały współpracę z władzami komunistycznymi w zakresie odbudowy kraju. Jednoznacznie potępiano angażowanie się w działalność partyjną czy aparatu bezpieczeństwa, ale praca przy odbudowie była akceptowana. W tym sensie Jan Zachwatowicz i jemu podobne osoby nie sprzeniewierzyły się swojej służbie wobec legalnych władz pozostających na emigracji.

Czy te plany „londyńskie” różniły się znacznie od tych, które powstawały po wojnie w Warszawie?

Różniły się pod jednym, ale bardzo ważnym względem. Plany „londyńskie” zakładały, że Warszawa będzie stolicą państwa szanującego stosunki własnościowe. Zakładano wzrost roli państwa, ale nie to, że po 1945 państwo, skądinąd w słusznej intencji ułatwienia sobie działalności planistycznej, rzeczywiście znacjonalizuje grunty w stolicy. I w dodatku w sposób faktycznie pozbawiający właścicieli odszkodowań. (…)