Modlitwa w filozofii spraw ludzkich
Joanna Winnicka-Gburek
W ostatnio wydanych książkach Zofii Rosińskiej (Ruch myśli, Nie tylko to co racjonalne), szeroko znanej głównie ze swych wcześniejszych badań nad Freudem i Jungiem, znajdziemy wyraźny ślad poszukiwań religijnych. Przeczytamy tam o metafizycznym doświadczeniu prawdy, chrześcijańskiej miłości i wyrzeczeniu, o doświadczeniu mistycznym, psychoterapeutycznej roli modlitwy i zmęczeniu profanum. Jakże mogłoby być inaczej u filozof kultury, która definiuje przedmiot swych zainteresowań jako „filozofię nasączoną życiem”. Jej najnowsza książka, nosząca tytuł Po śladach. Doświadczenie modlitewne w ujęciu filozofii kultury, poświęcona została w całości doświadczeniu modlitwy, które autorka nazywa metafizycznym odruchem człowieka i doświadczeniem syntetyzującym.
Spróbujmy najpierw, uwzględniając deklaracje autorki, odpowiedzieć na pytanie, czym omawiana książka nie jest. Nie jest rozprawą teologiczną, kulturoznawczą, socjologiczną ani sprawozdaniem z dziejów filozoficznej refleksji nad fenomenem modlitwy. Autorka nie przyjmuje postawy neutralnej, zdystansowanej i obiektywnej, ale też nie zwierza się z własnych doznań modlitewnych.
Książka jest napisana z perspektywy antropologicznej filozofii kultury, a uściślając – filozofii egzystencji. Jest manifestacją przyjęcia postawy zaangażowanej w rozumienie, analizę i interpretację pojęć i ludzkiego doświadczenia. Jednak każda aktywność poznawcza człowieka jest jednocześnie zakorzeniona w jego własnym doświadczeniu. Nie można bowiem rozpoznać i interpretować zjawisk bez dostępu do ich aury, czyli bez „więzi pokrewieństwa z przedmiotem” opisu. Innymi słowy, aby zrozumieć doświadczenie modlitewne drugiego człowieka, potrzebny jest „wspólny grunt doświadczenia”.
Problematykę kolejnych rozdziałów wyznaczają rozważania nad głównymi kategoriami pokazującymi tok myślenia autorki. Są to: doświadczenie, ślad, wiara i modlitwa. W aneksie otrzymujemy zapis kilkunastu rozmów o indywidualnym, osobistym doświadczeniu modlitewnym. Stanowią one ślady dochodzenia do modlitwy, ale również odchodzenia od niej.
Ten z nas, kto kiedykolwiek próbował prześledzić literaturę o doświadczeniu w kulturze europejskiej, wie, że jest to jedna z tych kategorii, które wymykają się jednoznacznym określeniom. Uwagi o doświadczeniu zawarte w książce przeprowadzają czytelnika w sposób syntetyzujący, a jednocześnie przystępny przez meandry rozumienia tego słowa, używanego na co dzień i mającego ważne znaczenie filozoficzne. Erudycyjne odwołania do wielu źródeł naukowych, literackich i biblijnych nie zaciemniają wywodu. Czytając, rozpoznajemy nasze własne, wspólne ludzkie doświadczenia, a w filozoficznych pytaniach, które stawia autorka, rozpoznajemy pytania nękające każdego z nas: pytania o strukturę, efekty, ale też o doświadczenie jako „dawanie świadectwa”, „poddawanie próbie” i sens doświadczania zła.
„Nie mamy dostępu do doświadczenia – mamy dostęp do śladu i jego warstw. Pisząc o śladach, piszemy o doświadczeniu, ale nie jest ono dostępne bezpośrednio, lecz kulturowo zapośredniczone. Zapośredniczone przez język, malarstwo, muzykę, refleksję filozoficzną, liturgię kościelną (…). Ślad domaga się rozumienia, rozumienie domaga się interpretacji, a interpretacja – refleksji filozoficznej (…), która nada śladowi znaczenie egzystencjalne”. Pojęcie „śladu” ma znaczenie zasadnicze, wprowadza nas bowiem w hermeneutyczno- fenomenologiczny świat poszukiwań sensu, w przekonaniu, że on istnieje, ponieważ coś lub ktoś ów ślad pozostawił. Mamy nadzieję, że „idąc po śladach” dotrzemy do sedna. Podążając tą drogą, sami pozostawiamy ślady. Właśnie takim śladem poszukiwań jest również omawiana książka.
Skojarzenie ze słynnym tekstem Ślad śladu Gianniego Vattimo wydaje się w tym miejscu naturalne. Warto wykorzystać tę sytuację, aby pokazać podstawową różnicę w myśleniu obojga filozofów zainteresowanych religią i hermeneutyką. Włoski filozof traktował współczesne zainteresowanie religią jako ponowną aktualizację śladu zatartego w epoce, jak mówi, „końca metafizyki”. Nie miejsce tu, aby szczegółowo referować jego koncepcję, ale ważny jest kierunek, który wyznacza. Doświadczenie religijne, w tym doświadczenie modlitewne – które jego zdaniem najtrudniej usensownić filozoficznie – jest powrotem, drogą po zostawionych wcześniej śladach, a ślady te są słabe i niewyraźne, jak rozmyte wspomnienia, nad którymi należy się czule pochylić.
Mam wrażenie, że u autorki omawianej książki jest odwrotnie. Posuwa się ona bowiem do przodu, tropiąc ciągle żywe ślady modlitwy. Jeśli analizuje poetyckie, literackie i artystyczne zapisy konkretnych doświadczeń modlitewnych, robi to po to, żeby pokazać i uzasadnić swą główną tezę, że modlitwa jest metafizycznym i aktualnym odruchem człowieka. Kategoria śladu ma u niej inne znaczenie. Jest to potwierdzenie i przejaw, świadectwo i dowód, a może przede wszystkim – wezwanie. Ślady doświadczenia modlitewnego wyrażone w kulturze mogą stać się wezwaniem dopiero po ich zauważeniu i odczytaniu, jak pisze autorka – po odczuciu podobieństwa, które pozwala na podążanie podobną drogą. Tak zresztą jest z każdą inną odpowiedzią na wartość.
Za najbardziej osobiste uważam fragmenty książki dotyczące wiary, które można by za Peterem Bergerem nazwać pochwałą wątpliwości. To metodyczne wątpienie jest pochwałą wiary rozumnej, postawą kogoś, kto nie ustaje w zadawaniu pytań, kto „chce zrozumieć obecne w kulturze modlitwy i lamenty, muzykę słów skierowanych do Boga, a nie słów o Bogu, pragnie doświadczyć przez rozumienie”. Autorka wskazuje drogę do wiary poprzez podejmowanie prób rozumienia symboli w kulturze, będących śladami doświadczeń transcendentnych, „bo każdy symbol jest przejawem więzi człowieka z sacrum”.
Książka Zofii Rosińskiej pisana była długo, ale wydana została akurat w trakcie emocjonującej dyskusji o polskiej współczesnej sztuce religijnej. Spory toczą się wokół wydarzeń, takich jak projekt Teologii Politycznej „Namalować katolicyzm od nowa”, trwający i obfitujący w wiele wydarzeń artystycznych rok Jerzego Nowosielskiego czy „Synod artystów” obradujący na temat odnowy sztuki sakralnej. Bardzo polecam ją zatem tym krytykom współczesnej sztuki odwołującej się do religii, którzy piętnują „niewystarczająco dojrzałą duchowość” artystów. Nie tak trudno przecież wyobrazić sobie malarza – szczerze wyznającego, że twórczość jest dla niego rodzajem modlitwy – wzywającego słowami autorki: „Zostawiam ślad swojego doświadczenia religijnego, bo ufam, że ktoś je zobaczy i usłyszy, że ktoś je zrozumie i zinterpretuje tak, że będzie mógł go doświadczyć lub je odrzucić. Nie każdy ślad odpowiada moim butom”. Natomiast każdy ślad doświadczenia modlitewnego w kulturze domaga się uwagi i zasługuje na szczególną delikatność ocen.