Niemiecka mediewistyka a sprawa polska
Rafał Rutkowski
Profesor Jerzy Strzelczyk, wybitny poznański mediewista i popularyzator historii, przygotował właśnie obszerny zbiór szesnastu tekstów trzynastu niemieckich uczonych, opublikowanych od lat pięćdziesiątych do dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Jak podkreślono we wstępie, każdy wybór będzie uchodził za niewłaściwie dobrany i mało reprezentatywny. Oczywiście, nie można mieć wszystkiego. Szkoda jednak, że w tomie zabrakło miejsca dla dzieł na przykład Percy’ego E. Schramma, Reinharda Wenskusa, Hagena Kellera czy Hansa-Wernera Goetza (by wymienić tylko czterech). Przyjrzyjmy się wobec tego bliżej jego zawartości.
W ogólną sytuację powojennej niemieckiej mediewistyki i jej politycznych uwarunkowań wprowadzają nas wstęp Jerzego Strzelczyka i artykuł Klausa Schreinera z 1989 roku. Ten drugi, niestety, wydaje się niezbyt przejrzysty i trudny w lekturze dla czytelnika bez wyrobionego już szerszego obrazu. Na problem relacji z polską historiografią i historią nakierowują nas z kolei prace Herberta Ludata o Słowiańszczyźnie Połabskiej i Eduarda Mühlego, byłego dyrektora Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie, poświęcony tzw. „Studiom Wschodnim” (Ostforschung). Ten pierwszy, będący (słusznym skądinąd) apelem o dialog polsko-niemiecki, nie mówi niestety nic o wadze twórczości Ludata. Można by oczekiwać raczej jakiejś jego pracy o większym ciężarze gatunkowym (takie się już zresztą u nas ukazywały).
Uwagę przykuwa także teoretyczny tekst Michaela Borgoltego o postmodernizmie i mediewistyce. Na skrzyżowaniu tych dwóch dziedzin widzi autor Johannesa Frieda – wybitnego badacza znanego z kontrowersyjnych tez na temat dziejów wczesnośredniowiecznej Polski, do których stara się on przekonać swoją sugestywną, perswazyjną retoryką. Fried jest zresztą reprezentowany w tomie przez dwa teksty z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Pierwszy, poświęcony wizerunkowi Mongołów w późnośredniowiecznej Europie i ówczesnej teorii poznania. Drugi natomiast – wyznaczeniu przez Konrada I następcy w osobie Henryka I Ptasznika, protoplasty dynastii Ottonów. Tekst ten, podważający wiarygodność przekazów źródłowych, wywołał swego czasu w Niemczech zażartą dyskusję, o której nie sposób powiedzieć, by była prowadzona sine ira et studio. Trochę szkoda, że nie możemy się zapoznać się z żadną spośród tych ciekawych replik…
Osobne miejsce trzeba poświęcić artykułowi Gerda Althoffa o władzy królewskiej i rozwiązywaniu konfliktów. Althoff, emerytowany już profesor uniwersytetu w Münster, zasłynął jako twórca szkoły zajmującej się badaniem średniowiecznych rytuałów. Polski czytelnik miał już okazję zapoznać się z jego twórczością dzięki przekładom dwóch jego książek i nawiązaniom w pracach polskich mediewistów (by wymienić Zbigniewa Dalewskiego). Publikację kolejnego, ważnego artykułu należy jednak powitać z satysfakcją, daje on nam bowiem wgląd w jedną z najważniejszych dyskusji we współczesnej, nie tylko niemieckiej, mediewistyce.
Ten tom to także teksty Herberta Grundmanna o średniowiecznym pojęciu wolności, Horsta Fuhrmanna o fałszerstwach, Petera Classena o uniwersytetach, Petera Morawa o ciągłości politycznej w Rzeszy Niemieckiej, Ludwiga Schmuggego o stereotypach narodowościowych, Ottona Gerharda Oexlego o zmianach w postrzeganiu rzeczywistości społecznej, Horsta Fuhrmanna o dotkliwej dla Europy niemieckiej hegemonii, wreszcie – dwie prace Waltera Schlesingera dotyczące drużyny i niemieckiego osadnictwa na Wschodzie. Rzecz, przy wszystkich zastrzeżeniach co do kryteriów doboru artykułów, niewątpliwie poszerza wiedzę na temat najnowszej historiografii naszych zachodnich sąsiadów. Mamy bowiem do czynienia z kilkunastoma ważnymi pracami mediewistycznymi, opublikowanymi na przestrzeni kilkudziesięciu lat, które w końcu do nas docierają (nawet jeśli twórczość Ludata, Oexlego, Althoffa czy Frieda nie była nam całkiem nieznana). Myślę, że każdy polski mediewista zajrzy do tego zbioru z zainteresowaniem.
Całość została przełożona na polski przez germanistkę, doktor Ewę Płomińską-Krawiec oraz historyka, profesora Adama Krawca, i nie czyta się jej bynajmniej jak dzieła jednego autora. Na szczególną pochwałę zasługuje fakt, że tłumaczom udało się oddać barwny styl Johannesa Frieda.