Proust pisarzy polskich
Piotr Prachnio
W Polsce autor W poszukiwaniu straconego czasu bardzo wcześnie był czytany i komentowany, choć nie zawsze ze zrozumieniem oraz niezbędną empatią. Świadczy o tym recepcja pisarza sprzed 1945 roku, którą opracował w latach dziewięćdziesiątych Jerzy Domagalski w świetnej monografii Proust w literaturze polskiej do 1945 roku. Niedawno wydana książka Anny Jarmuszkiewicz pod tytułem Tropy Prousta. Problemy recepcji literackiej w literaturze polskiej po 1945 roku otwiera dyskusję nad niezbadanym dotąd okresem recepcji.
Jarmuszkiewicz kontynuuje badania swego poprzednika, choć – jak zaznacza we wstępie – nie wzoruje się na jego metodzie. W pierwszych rozdziałach autorka stara się przybliżyć współczesne ujęcie recepcji literackiej, problematyzując przy tym te elementy teoretyczne, z których sama korzysta później w interpretacjach (np. wpływ w rozumieniu Harolda Blooma, poetyka intertekstualna, pamięć i retoryka kulturowa). Szkoda, że ogólny obraz rodzimych badań nad recepcją podlega przy tym niepotrzebnym uogólnieniom. Zdaniem badaczki „Recepcja literacka i jej teoria (…) w ostatnim czasie wycofała się na boczne tory zainteresowań naukowych”, a nawet osiąga swój „kres poznawczy”. Wniosek ten świadczy o dość przeciętnej orientacji literaturoznawczyni w zakresie tychże badań, jako że wspomniana teoria znacząco rozwinęła się w ostatnich latach, między innymi dzięki kontaktowi z kognitywistyką w teorii recepcji Piotra Sobolczyka (zaprezentowanej w Dyskursywizowaniu Białoszewskiego, a później, po rozszerzeniu, w Queerowych subwersjach; badaczka pomija tego autora także jako interpretatora Prousta).
W Tropach Prousta Jarmuszkiewicz omawia dzieła przynależące do formacji proustowskiej w sposób oczywisty (utwory Józefa Czapskiego, Jarosława Iwaszkiewicza, Michała Głowińskiego czy Wiesława Myśliwskiego), ale też takie, dla których ta formacja stanowi czytelny punkt odniesienia (prozy Zygmunta Haupta, Piotra Pazińskiego; pytanie jednak, czy wówczas nie rozmywa się samo pojęcie recepcji, pochłaniając komparatystykę?). W interesujący sposób badaczka problematyzuje związki polskich pisarzy z tradycją proustowską, a pośrednio także – z modernizmem. W drugiej z tych perspektyw prekursorska rola Prousta zdaje się niekiedy dyskusyjna – przypomina on bardziej patrona niż prekursora. W relacjach Proust—Haupt, Proust—Paziński, ale też Proust—Iwaszkiewicz Francuz staje się raczej symbolem wysokiego modernizmu; zagadki mechanizmów pamięci czy świadomości, występujące w utworach rodzimych, z powodzeniem dałoby się rozwikłać przywołując Virginię Woolf czy Jamesa Joyce’a, równie co Proust nowatorskich w dziedzinie poetyki behawioralnej czy artystycznego opisu przeżyć wewnętrznych.
Jarmuszkiewicz unaocznia, że autor Jana Santeuila występuje w polskiej literaturze coraz częściej jako znak konwencji prozy nostalgiczno-wspomnieniowej, swoisty autorytet, mający uwierzytelnić literackość tekstu, a nierzadko także pewien „gadżet literacki”, przez który złożoność W poszukiwaniu straconego czasu zostaje zubożona i zbanalizowana. Rzadziej staje się Proust adwersarzem w sporze o ludzką tożsamość czy pamięć. Spierają się z nim jak równy z równym nieliczni, a jeszcze nieliczniejsi wychodzą ze starcia obronną ręką. Z autorem polemizuje skutecznie Michał Głowiński, przekonując, że pamięć to „sieć dziurawa”, czy Wiesław Myśliwski, dla którego „być sobą” znaczy tyle, co trwać w fałszywym wyobrażeniu siebie, z czego wynika, że „istota rzeczy”, tak ważna dla cyklu Francuza, pozostaje niedostępna, a człowiek, jak u Hume’a, boryka się z niezbieżnymi wyobrażeniami siebie. Z Proustem spierają się niekiedy zasadnie także dwudziestowieczni diaryści – Witold Gombrowicz, Jan Lechoń czy Sławomir Mrożek. Ich polemiki są jednak bardziej przygodne, zaś ogólny osąd podlega ciągłym przemianom (dobrze to widać w dzienniku Mrożka). Nie są to przemyślenia będące oceną miarodajną dzieła czy osoby francuskiego pisarza.
Obraz recepcji przedstawiony w opracowaniu został zbudowany na podstawie najbardziej znanych i rozpoznawalnych świadectw lektury Prousta po 1945 roku. Autorka ruguje z owego obrazu Włodzimierza Odojewskiego, tłumacząc to tym, iż wpływy proustowskie zatrzymują się u pisarza na poziomie stylu. W całym opracowaniu problematyka narracji proustowskiej faktycznie nie jest podejmowana (z tego powodu ani razu nie pojawia się kluczowy termin „monolog wewnętrzny”). Oczywistą wadą zaprezentowanego obrazu recepcji jest to, iż nie uwzględnia pisarzy drugiego planu, u których wpływy proustowskie bywały silne, niekiedy silniejsze niż u czołowych postaci literatury omawianego okresu – by wymienić choćby Wilhelma Macha (jako autora Życia dużego i małego) czy Andrzeja Bonarskiego, twórcę Pojednania z zamyśloną, wiercącą się nocą w łóżku narratorką – topos ten, znajdujący tak liczne odzwierciedlenia w polskiej prozie najnowszej (w tym u Odojewskiego), nie pojawia się w Tropach Prousta. Innym nieobecnym w książce, może czołowym kontynuatorem tradycji proustowskiej po 1945 roku, jest Wiesław Paweł Szymański. Trzytomowa powieść autora pod tytułem Niedźwiedź w katedrze mogłaby służyć za „kontekst polski” w szkicu z aneksu na temat malarskiej wrażliwości Prousta, którą Szymański niewątpliwie posiadał, kreśląc w utworze niezliczone ekfrazy.
W monografii zupełnie szczątkowo prezentuje się recepcja krytycznoliteracka. W gronie rodzimych proustologów mowa jest tylko o Janie Błońskim i Michale Pawle Markowskim – badaczach ważnych oraz reprezentatywnych dla pewnych szkół myślenia, lecz niejedynych, którzy samodzielnie i z sukcesem zbadali po 1945 roku spuściznę Prousta. Warto byłoby wymienić w tym gronie Egona Naganowskiego, zmarłą w ubiegłym roku Annę Tatarkiewicz (zwracam uwagę na jej świetną interpretację Prousta ze zbioru W labiryncie) czy też Elżbietę Tyszecką-Grygorowicz, która pisała o muzyczności fraz proustowskich w monografii Muzyka w prozie narracyjnej Marcela Prousta, Thomasa Manna i Jarosława Iwaszkiewicza. Niewielka książeczka Tyszeckiej- Grygorowicz, co ciekawe, nie zostaje odnotowana przez Jarmuszkiewicz, mimo że zachodzi tym razem zbieżność przedmiotu badań. Być może warto byłoby podjąć wskazane tropy muzyczne, jako że pozwalają one uchwycić inaczej niż w opracowaniu związki Prousta i Iwaszkiewicza.
Zaletą recenzowanej monografii jest niewątpliwie to, że otwiera wiele furtek po raz pierwszy. Jarmuszkiewicz jako pierwsza wprowadza czytelnika do późnej recepcji, podejmując przy tym problemy dotychczas nieomawiane (na przykład ideologiczne, które wiązały się z wydaniem dwóch ostatnich tomów polskiego przekładu). Kiedy jednak czyta się interpretacje z aneksu, jak i wiele innych analiz, w których autorka czuje się raczej proustolożką niż badaczką recepcji, ma się wrażenie, iż zdecydowanie za szybko zarzuciła robotę recepcyjną. Tropy Prousta, w przeciwieństwie do pracy Domagalskiego, pozostawiają niedosyt, który jest obiecujący – wskazuje bowiem, że pozostało wiele do powiedzenia w omawianej kwestii. Monografia ta raczej więc otwiera nowy etap badań, niż cokolwiek zamyka lub definitywnie porządkuje.