Najprościej jest przytulić się do żaby

Hanna Diduszko

Jak trudno uporać się ze stratą bliskiej osoby, wie każdy, kto doświadczył tego choćby raz w życiu. Sytuacja wydaje się szczególnie trudna dla małego dziecka, które dopiero buduje własny porządek świata. Nagle znika ważna osoba i świat staje się dziurawy, niekompletny, niespójny, naznaczony brakiem. To boli, wprowadza chaos i zamęt w myślach, a przede wszystkim – w emocjach i uczuciach. Jeśli dziecko nie otrzyma wsparcia, poczucie chaosu, nieszczęścia i bólu pozostanie z nim zapewne na długo.

Od lat funkcjonuje na polskim rynku sporo książek dla dzieci, w których pojawia się temat śmierci bliskiej osoby i przeżywania żałoby. Przypomnę dwie, przeznaczone dla młodszych dzieci, moim zdaniem warte uwagi: Esben i duch dziadka duńskiego pisarza Kima Fupza Aakesona z ilustracjami Evy Ericsson i Ogród Georga Maaga (niemieckiego pisarza piszącego po włosku) z ilustracjami Irene Bedino. Autorzy szukają w nich sposobu oswojenia dziecka ze śmiercią kogoś bliskiego. W książce Franczak okazuje się jednak, że o tym, jak dać wsparcie małemu dziecku w obliczu utraty ukochanej osoby, najlepiej wie… pewna żaba.

Żaba jest tytułową bohaterką króciutkiej książeczki Anji Franczak, kulturoznawczyni, zawodowej „towarzyszki w żałobie”, osoby o ogromnym doświadczeniu w tej problematyce, twórczyni Instytutu Dobrej Śmierci, który (jak czytamy na oficjalnej stronie) jest „przestrzenią dialogu i edukacji o umieraniu, śmierci i żałobie”. Współautorką książki jest Marianna Sztyma (ilustratorka, ale również autorka całego opracowania graficznego i składu), która, z charakterystyczną dla siebie delikatnością, znaną już z wielu ilustracji do książek (w tym z niezapomnianej Lotty… Zofii Staneckiej), podążała – subtelną, leciutką, poetycką kreską – za prostą myślą autorki tekstu.

 Bo myśl jest w gruncie rzeczy prosta: trzeba pozwolić człowiekowi (tutaj jest nim dziecko) na przeżywanie żałoby we własnym tempie, bez nacisków, bez ocen (za to z uwagą i czułością), w zgodzie z jego emocjami. Trzeba żałobie dać dużo przestrzeni. Nie jest ona niczym złym ani wstydliwym. Jest naturalna. To ważna część życia. W książce nie pada słowo „żałoba”. Autorka posłużyła się znakomicie wymyślonym, genialnym w swej prostocie symbolem: bardzo trafnym oraz – jak można przypuszczać – mogącym skutecznie i pozytywnie wpływać na wyobraźnię i emocje małego człowieka. Symbolem żałoby staje się żaba, która przychodzi do dziewczynki po śmierci babci. Mamy tu trochę gry z językiem (słowa „żałoba” i „żaba” są do siebie fonetycznie podobne), co dzieci bardzo lubią, trochę subtelnego komizmu (wywołanego przez zestawienie przeciwieństw: tutaj smutku i bólu utraty z pokracznością żaby, która przeszkadza, zasłania i wszędzie się wpycha), trochę dziwności i tajemniczości – bo raczej nie jest to zwyczajna sytuacja, by ot tak sobie rozmawiać z żabą. Współbrzmienie językowe, komizm i tajemniczość to ważne elementy symbolu wykorzystanego przez autorki. Używam liczby mnogiej, bo plastyczny wizerunek żaby – trochę pokracznej, ale delikatnej i na swój sposób pociągającej niebanalną urodą – znakomicie je wyraża. Trudno sobie wyobrazić inną żabę-żałobę niż ta narysowana ręką Marianny Sztymy. Z symboliczną żabą można obcować w sposób bezpieczny i, co ważne, pozbawiony lęku i cierpienia.

Żaba-żałoba jest towarzyszką początkowo niechcianą, dość przerażającą, a przede wszystkim przytłaczającą swoim ogromem. To naprawdę wielka żaba! Jej zachowania są niezrozumiałe. Dziecko nie wie, dlaczego żaba-żałoba postępuje w dziwny sposób (np. „Czasami żaba siadała przede mną. Wtedy inni mnie nie widzieli. Widzieli tylko moją żabę”). Z czasem przemienia się ona w towarzyszkę, która nie tylko pozwala na zachowania nieakceptowane przez innych, ale i przyjmuje je jako dar, za który trzeba podziękować („Żaba zbierała moje łzy (…) Zobacz (…) Twoje łzy są pięknym skarbem. Dziękuję ci”). Dziecko dostaje pozwolenie na płacz, złość, lęk i ból. Zostaje namówione, by opowiedzieć o swoich uczuciach, i wysłuchane z uwagą. Wyjaśnia mu się powody niejasnych dla małego człowieka postaw i reakcji innych bliskich mu osób, które (mimo że dorosłe) często same nie są świadome własnych przeżyć i emocjonalnych reakcji.

Żaba jest trochę towarzyszką, a trochę mentorką. Z czasem robi się coraz bardziej przezroczysta, niewidoczna dla innych. Nie znika jednak zupełnie. Z mentorki staje się przyjaciółką, na którą zawsze można liczyć (o czym zresztą uprzedzała od samego początku). Dziecko zaczyna rozumieć, że jego żaba jest nie tylko mądra, ale i potrzebna. Można ją zawołać, gdy się tego pragnie, można razem z nią wracać do wspomnień, bo to właśnie w nich mieszkają osoby, które odeszły. Zostawiły po sobie ślad. Dziecko zaczyna też zauważać, że jego przeżycia są również udziałem innych ludzi („Czasem spotykam ludzi, którzy też mają żabę”). Dzięki temu godzi się z naturalnością takich doznań, które są powszechne i dotyczą wielu osób. Są nieuniknioną częścią życia i trzeba to przyjąć do wiadomości.

Wielką sztuką jest mówić w sposób prosty o sprawach uważanych za trudne. Bez infantylizowania, uproszczeń, czułostkowości, za to z miłością, subtelnością i nutką humoru. Anja Franczak i Marianna Sztyma uzyskały w swojej pięknej książeczce dla dzieci efekt prawdziwie mistrzowski. Czytelnik może pokochać tę żabę i się do niej po prostu po swojemu przytulić. Nawet gdy jest już całkiem dorosłą osobą.