Rozmyślania polityczno-apolityczne
Filip Memches
Thomas Mann uchodzi powszechnie za sumienie narodu niemieckiego. Przyczyniła się do tego postawa, jaką przyjął w czasach dyktatury Adolfa Hitlera. Pisarz był wrogiem narodowego socjalizmu. W roku 1936 nawet zrzekł się niemieckiego obywatelstwa. Wcześniej, gdy naziści doszli do władzy, zdecydował się na emigrację. Decyzje podejmowane przez Manna motywowane były jego światopoglądem. Laureat literackiego Nobla za rok 1929 przyjmował perspektywę humanisty i liberała. Ale nie zawsze tak było. W okresie pierwszej wojny światowej Mann dał się bowiem poznać – co może być dla niejednego polskiego czytelnika sporym zaskoczeniem – jako zwolennik niemieckiego nacjonalizmu.
Ktoś mógłby ówczesne stanowisko pisarza intepretować jako obronę racji przyświecających tym politykom niemieckim, którzy odpowiadali za uwikłanie swojego kraju w wielki krwawy konflikt. Tyle że byłby to błąd. Mann, stojąc po stronie cesarstwa Hohenzollernów, nie uprawiał politycznej propagandy. Zachowania stadne wzbudzały w nim pogardę. Natomiast pisarz wskazywał i afirmował duchową odrębność Niemiec względem Zachodu.
Najważniejszym świadectwem opcji, jaką przyjął wtedy Mann, pozostaje jego monumentalny esej Rozważania człowieka apolitycznego. Książka ta doczekała się wreszcie polskiego przekładu, a jego autorem jest germanista z Uniwersytetu Wrocławskiego, profesor Wojciech Kunicki.
Dzieło Manna ukazało się nakładem Ośrodka Myśli Politycznej. Wcześniej ten krakowski think tank wydał dwie inne pozycje spolszczone przez Kunickiego: Władztwo miernot. Jego rozpad i zastąpienie przez Nowe Imperium Edgara Juliusa Junga oraz Trzecie imperium Arthura Moellera van den Brucka.
Wymienione trzy książki należą do kanonu pism niemieckiej Konserwatywnej Rewolucji. Był to wielonurtowy ruch, którego korzenie wyrosły z dziewiętnastowiecznej kontestacji kultury mieszczańskiej i liberalizmu. Za patrona zjawiska można uznać Friedricha Nietzschego – filozofa stawiającego sobie za zadanie rozprawę z filisterską pospolitością.
Konserwatywna Rewolucja nabrała znaczenia po pierwszej wojnie światowej, gdy wielu Niemców nie potrafiło się pogodzić z ładem wersalskim. W Niemczech do głosu doszli ludzie, w oczach których Republika Weimarska stanowiła niesuwerenny, bezzębny twór, narzucony ich ojczyźnie przez Zachód. W demokracji widzieli system kolidujący z niemieckim interesem narodowym.
Ferment, jaki rewolucyjni konserwatyści siali w niemieckim życiu publicznym, był rodzajem intelektualnego (i nie tylko takiego) awanturnictwa. Mieszczańskości przeciwstawiali oni rycerskość. Ale nie kierowali się bynajmniej sentymentami do przeszłości. Nie zamierzali przywracać dawnego porządku feudalnego. Chcieli utrwalać to, co w ich mniemaniu wieczne – tyle że w nowoczesnych warunkach (na przykład niektórzy z nich lansowali figurę robotnika przedstawianego nie jako proletariusz, lecz jako ucieleśnienie cnót heroicznych).
Losy rewolucyjnych konserwatystów potoczyły się różnie. Gdy Hitler przejął władzę, jedni stali się poplecznikami jego reżimu, inni zaś – przeszli do opozycji (jak wspomniany wyżej Jung, którego naziści zamordowali w roku 1934).
Rozważania człowieka apolitycznego zostały opublikowane w roku 1918 i stanowią poniekąd zawoalowaną polemikę z bratem ich autora, Heinrichem Mannem (także przecież znanym mistrzem pióra), który podczas pierwszej wojny światowej był oponentem militarystycznej polityki Niemiec.
Szwarccharakterem eseju jest Francja. Thomas Mann jednak patrzy na nią nie tyle jak na państwo, z którym Niemcy walczą na wojennych frontach, ile jak na kraj reprezentujący wartości zgubne dla duszy niemieckiej – te, które stały się sloganem rewolucji 1789 roku: „Wolność, Równość, Braterstwo”. Natomiast – co może, szczególnie dziś, razić Polaków – inaczej w Rozważaniach… pisarz postrzega Rosję. Jest za zawarciem pokoju między nią a Niemcami przeciw Zachodowi. Podziwia ją. Uważa, że nie daje się ona duchowo zokcydentalizować, co – w jego przeświadczeniu – znajduje wyraz choćby w twórczości Fiodora Dostojewskiego.
Tymczasem Francuzi, zdaniem Manna, roszczą sobie prawo do naprawiania ludzkości w imię ideałów oświecenia. Są – jak twierdzi pisarz – moralistami, którzy chcą zewsząd wyplenić barbarzyńskość, aby każdy naród przerobić na masowe społeczeństwo demokratyczne.
Mann odrzuca dyktat mas. Argumentuje, że podatne one są na wszelkiego rodzaju demagogię odwołującą się do niskich potrzeb, a nie do poczucia zobowiązań wobec wspólnoty narodowej. Z tego powodu krytykuje też demokrację jako system, w którym gładkimi frazesami uwodzi się tłumy, obiecując im gruszki na wierzbie.
W wywodach pisarza demokracja jest równoznaczna z polityką. Dlatego sam siebie określa on – jak w tytule książki – mianem „człowieka apolitycznego”. Szydzi z parlamentarnych dyskusji (utożsamianych z polityką), a wychwala uczucia narodowe oraz religijność. I występuje przeciw temu, co alegorycznie personifikuje jako „literata cywilizacyjnego” lub „radykalnego literata”. Dla Manna takie terminy, jak „literatura” i „cywilizacja” ściśle łączą się z postępem oraz racjonalizmem. Traktuje je jako epitety. Atakuje nimi tych swoich rodaków, którzy – według niego – zapatrzeni są we Francję, a do Niemiec odnoszą się ojkofobicznie. Piętnuje kosmopolityzm i świeckość.
Warto zadać pytanie: jakie rozstrzygnięcie przyniosło starcie „człowieka apolitycznego” z „literatem cywilizacyjnym”? Odpowiedź wydaje się prosta. Mann przeszedł przemianę światopoglądową (sam zadeklarował, że kończąc Rozważania… był mentalnie gdzie indziej niż wtedy, gdy tę książkę zaczynał). Natomiast Niemcy po drugiej wojnie światowej zostali poddani demokratycznej reedukacji.
Wygrał więc „literat cywilizacyjny”. To on kształtuje oblicze współczesnych Niemiec. Co nie oznacza, że dusza niemiecka została uśmiercona. Ta bowiem żyje i daje o sobie znać choćby wtedy, gdy politycy niemieccy używają Unii Europejskiej jako poręcznego narzędzia do realizacji partykularnego interesu swojego państwa.
Z eseju Manna da się jednak wyciągnąć również wnioski uniwersalne. „Literat cywilizacyjny” może przecież pojawić się zawsze i wszędzie. To mędrek strzegący dogmatów oraz przesądów ustanowionych przez establishment danego miejsca i danego czasu. Jest on gotowy upupiać jednostki wybijające się ponad przeciętność i chadzające pod prąd panującego status quo.
W dzisiejszej Polsce „literat cywilizacyjny” ma się świetnie. Żywi on bezrefleksyjnie entuzjastyczny stosunek do zachodniej postępowości. Pozuje na człowieka intelektualnie niezależnego, a tak naprawdę wierzy w rozmaite modne bzdury. Gdy ma do czynienia z opiniami kwestionującymi dyskurs, któremu hołduje – wpada w oburzenie.
Ktoś taki nie wyobraża sobie, że na przykład można krytycznie oceniać dorobek Olgi Tokarczuk. Skoro bowiem odniosła ona sukcesy w świecie (na czele z literackim Noblem, którym uhonorowano ją za rok 2018), to jej dorobek nie może być przedmiotem żadnych kontrowersji. Olga Tokarczuk wielką pisarką jest – mógłby „literat cywilizacyjny” znad Wisły zamknąć wszelką dyskusję.
Tak więc w dzisiejszej Polsce Rozważania człowieka apolitycznego inspirują do przekłuwania różnych balonów. Zwłaszcza że czytając tę książkę, możemy się przekonać, iż Thomas Mann wysoko cenił i dystans do samego siebie, i ironię.