Echo (Zagłady)
Jerzy Madejski
Pewnie najważniejszym utworem Ulicy tablic jest Fryzjer z Warszawy. To właściwie poemat (opatrzony mottem z Cyrulika sewilskiego, „Ah, bravo Figaro! Bravo, bravissimo!”), który ułożony został między innymi z wypowiedzi fryzjera ze stolicy. Jego kwestie zestawione są tak, że uobecniają zdarzenia z przeszłości. Kiedy więc czytamy w pierwszym dystychu: „ulica Tablic / taką uszyli ulicę”, to widzimy migawkę ze współczesnego miasta z mnogością informacji o rozmaitej treści (plakaty, reklamy, ogłoszenia), utrwalonych na różnych nośnikach. Ale jednocześnie zapis drugiego wyrazu wielką literą wprowadza nas w rzeczywistość inną, przypomina Tablice Dekalogu, czyli Przymierze. Utwierdzają nas w tej wykładni kolejne obrazy, bo oto oczekujący na strzyżenie klient spogląda na zwierciadło:
w lustrze cyferblat utopiony w odbiciu strzałki idą wstecz.
Chwilę skupienia przed obcięciem włosów mieszkaniec Warszawy wypełnia sobie rozmyślaniem o czasie. Zapewne inicjuje je obraz wahadła w zwierciadle. Lecz w odbiciu wskazówki czasomierza chodzą do tyłu, pozwalając jakby cofnąć się w przeszłość. Czy chodzi tylko o to, aby wpatrując się w mechanizm odmierzający czas, zajrzeć w historię? Być może. Pamiętać trzeba, że Mitzner to biograf Jarosława Iwaszkiewicza, pisarza w niezwykły sposób oddającego upływ czasu (w wierszach i w prozie). Jednak poeta mówi też coś jeszcze; odbicie w lustrze przypomina zegarek hebrajski (z odwrotnym kierunkiem przesuwania wskazówek) i oddaje czas żydowski oraz uobecnia Zagładę. A przecież to tylko kilka wersów poematu. Równie zajmujące i intrygujące są inne. Poeta pamięci odsłania jedną z cech społeczeństw współczesnych, które raczej nie liczą się z historią, a podlegają kapryśnej modzie:
nie ma płaczu w tym sezonie nosi się suche oczy.
W tym kontekście dopowiedzieć trzeba, kim jest poeta. W jednej z cząstek Fryzjera z Warszawy przeczytamy słowa, które należy traktować jako imperatyw twórczy: „pukaj w puste / usłyszysz / pogłos”. Dlaczego „puste”? Bo niekiedy z przeszłości pozostały tylko przedmioty, z których ledwie można wydobyć jakiś dźwięk. Poeta to ktoś, kto ostukuje stare przedmioty i bada pamiątki. A dlaczego pogłos? To dobre słowo określające kompetencje poety. Twórca to też ktoś, kto odpowiada za trwanie głosu; a nawet ktoś, kto zwielokrotnia dźwięk. Ale „pogłos” to też jeden z tropów pamięci (i postpamięci). To, co było, powinno wybrzmieć. Literatura jako rodzaj piśmiennictwa utrwala różne odgłosy. Warto dopowiedzieć, że Mitzner w swojej poetyce eksponuje rolę dźwięku. Właściwie opiera swoją twórczość na etymologii, paronomazji, instrumentacji. Stąd niektórzy uznają Mitznera za kontynuatora Nowej Fali i za sympatyka innych poetyk lingwistycznych. Gdybym miał coś dodać do wcześniejszych objaśnień tego modelu wiersza, zaryzykowałbym tezę, że Mitzner jest zwolennikiem pewnej kunsztownej tradycji pisania. Echo – jak wiadomo – pochodzi z greki i oznacza właśnie głos, odgłos (ēchō), lecz jest też określeniem techniki wierszowania (eksponującej rolę rymu) znanej ze starożytności i rozpowszechnionej w barokowych poetykach konceptystycznych, a także w wierszach okolicznościowych.
Mitzner aktywizuje tę dawną poetykę i wykorzystuje do swoich zamierzeń twórczych. Echo ma oczywiście też odniesienie mitologiczne. Echo to boginka ukarana utratą głosu. Nie mogła opowiadać, mogła tylko powtarzać okrzyki innych. I ta opowieść koresponduje z koncepcją poezji Mitznera, a w Ulicy tablic znajdziemy potwierdzenie wyobraźni mitograficznej (Orfeusz ocalony). Dodajmy, że to nie wszystkie formuły określające poetę. Jeszcze jedna pojawia się w wierszu Sobowtór. Tu twórca to „potwór”, który „taszczy ciemności”. · Podobnie nieoczywiste związki z przeszłością obrazuje wiersz Cicha noc. Rzeczywiście, chodzi o nawiązanie do kolędy. Ale nie jest to proste odniesienie do roku liturgicznego. I ten liryk uobecnia Zagładę. Przedstawia marsz skazanych na śmierć:
szli i szli nosiciele nieśli węzełki
w węzełkach srebrne łyżeczki metryka poduszka
Taki jest początek wiersza. Widzimy, że w ascetycznej formie Mitzner, by przedstawić grozę zdarzeń, łączy na zasadzie paronomazji poszczególne słowa. Oczywisty szereg: „szli”, „nosiciele”, „nieśli” uzupełnia poeta o kolejny wyraz: „węzełki”, czyli tobołki na cenne przedmioty, oraz o „zawiązki piękna” i „supełek pępka”. Tak oto te zestawienia słów skrywają historię tych, którym wszystko odebrano, stąd odniesienie do pępka (to też supeł), czyli do nagości. Jeśli jeszcze w tym momencie mamy wątpliwości co do zasady łączenia wyrazów, to są one rozjaśnione w kolejnym dystychu: „wszystko im odebrano / na węźle”. Tak poeta wywołuje z przeszłości jeszcze jeden kolejowy „transport”. A to tylko fragment poetyckiego opisu.