Kulista gładkość a chropowatość życia
Anna Maślanka
Debiutancka powieść Kláry Vlasákovej, czeskiej autorki młodego pokolenia, nawiązuje do najlepszych tradycji czeskiej i praskiej literatury – a zarazem osadza je w nowym, współczesnym kontekście.
Punktem wyjścia opowieści staje się pojawienie tajemniczej, wiszącej w powietrzu kilkumetrowej kuli. Wbrew obawom dziwny twór pozostaje niewzruszony i niezmienny, nie rośnie, nie ulega przeobrażeniom i nikomu nie zagraża. Jego milcząca obecność zaczyna jednak oddziaływać na psychikę ludzi, uruchamiając skryte obawy i pragnienia.
Wpływ ten obserwujemy, śledząc losy kilku postaci. Ema i Oto są małżeństwem wspólnie wychowującym trójkę dzieci – Lidkę, Oskara i Kristýnę. Jest również Lara, kobieta naznaczona przez dwie życiowe tragedie. Ich drogi krzyżują się w dniu, gdy wszyscy postanawiają pojechać obejrzeć z bliska tajemniczą kulę. W trakcie postoju w drodze powrotnej malutka Kristýna w niezrozumiałym zrywie wybiega na autostradę i cudem unika śmierci pod kołami samochodu kierowanego właśnie przez Larę.
Z początku to kilkuletnia córeczka Emy i Ota – poczęta w trakcie pewnej rozpaczliwej nocy, gdy jej rodzice poszukiwali w sobie nawzajem ratunku przed egzystencjalną grozą – zdaje się najsilniej odczuwać niepokojącą obecność kuli. Wkrótce po zajściu na autostradzie dziewczynkę zaczynają prześladować koszmary, a następnie zapada w niekończący się, przypominający śpiączkę sen. Ta sama przypadłość dotyka później również Larę.
Po pewnym czasie jednak u wszystkich pojawiają się objawy choroby i szaleństwa. Kolejne osoby pogrążają się w pełnych koszmarów snach lub uzależniają od leków. Ciąży im świadomość, że być może nauka osiągnęła właśnie swoje limity i nie jest w stanie poradzić sobie z dziwnym obiektem. Mnożą się Kaznodzieje, w pojawieniu kuli dostrzegający znak z zaświatów lub wezwanie do zmiany. Lidka gorączkuje, Oto odchodzi od zmysłów, Oldříška, dziewczyna Oskara, z niezrozumiałych powodów wyskakuje przez okno. Nagle, bez żadnego jasnego wytłumaczenia, zamykane są szkoły, szpitale, apteki i zakłady pracy. Ludzie zaczynają smarować się krwią zwierząt, nawzajem się okaleczać, ciąć pieniądze nożyczkami. Pewien mężczyzna staje na ulicy, by sprzedawać słoiki z ludzkimi embrionami. Pojawienie się tajemniczego obiektu i niepewność z nim związana zaburza cały dotychczasowy porządek, stwarzając pole dla szaleństwa i anomalii.
Książka Vlasákovej zbudowana jest na opozycjach. Nienaturalna gładkość, uporządkowanie i symetryczność kuli z jednej strony przynoszą ukojenie, z drugiej – stanowią przeciwieństwo życia z jego chropowatością i chaosem, a tym samym symbolizować może ona postępującą robotyzację, władzę wielkich korporacji, narzucony ład, któremu bohaterowie nie potrafią się przeciwstawić. Być może dlatego pojawienie się dziwnego obiektu wywołuje u ludzi silne pragnienie żywego i pulsującego, krwi i mięsa, brudu i smrodu. Widać to wyraźnie w opisach smarowania się zwierzęcą krwią czy w scenie z udziałem Ota: „Z jednej gałęzi blisko ziemi wycieka mętny, żółtawy płyn, śmierdzi jak gnojówka. Oto wącha go, nie może się powstrzymać. Próbuje nawet samym czubkiem języka”.
Powieść okazuje się więc również komentarzem społecznym. Towarzyszy temu zastosowanie przez pisarkę różnych rejestrów językowych: języka korporacyjnego (momentami niepokojąco przypominającego mowę totalitaryzmów), coachingowych haseł czy strumienia informacyjnej papki. Pod płaszczykiem opowieści science-fiction Vlasáková pisze o wypaleniu zawodowym i kryzysie klimatycznym, niejako przewiduje pandemię Covid-19 (powieść powstała jeszcze przed jej wybuchem!), zwraca uwagę na odczłowieczenie świata, towarzyszące nam poczucie zagrożenia – u niektórych skutkujące ucieczką w mistycyzm – a także trudności w nawiązaniu bliskich relacji. Nawet jeśli bohaterowie są fizycznie obok siebie, nie zawsze potrafią czerpać z tego radość, co widać w opisie zbliżenia seksualnego między Oskarem i Oldříšką: „Szybko tonie we własnych wydzielinach, jakby jej cielesna forma znikała, rozpływała się; źle jej z tym, wstydzi się. Siada na nim, dokładnie wie, co ma robić. Mimo to niemal nic nie czuje”. Postaci okazują się szczelnie zamknięte w swoich bańkach, swoich światach, swoich kulach.
Tym bardziej fascynują tytułowe wyrwy – momenty świadomości, wyzwalające i przerażające zarazem. „Szczelina, z której mogło wypełznąć na powierzchnię coś brzydkiego, ale potrzebnego, zamyka się z cichym trzaskiem. Znowu jest czysto, gładko, bezpiecznie” – czytamy na jednej z pierwszych stron książki. W chwilach tych bohaterowie zrzucają przyjmowane na co dzień role nadające im kształt i stają twarzą w twarz z bezsensem swoich życiowych wysiłków. To z wyrw sączą się mroczne myśli i pragnienie śmierci, wywołujące na pozór irracjonalne akty samobójcze bohaterów. Pod tym względem powieści Vlasákovej blisko do innej wydanej w serii Stehlík pozycji – Śmierteńki Lucie Faulerovej. I choć w tej drugiej do czynienia mamy z drastyczniejszymi formami masochizmu, opisywanymi z pewną dozą czarnego humoru, wydaje się, że tematem obu tekstów jest tak naprawdę depresja. Dziwne, tajemnicze stany doświadczane przez bohaterów Wyrw po chwili okazują się mieć doskonale nam znane oblicze: „Nagle wszystko jest rozpaczliwe i niepotrzebne. Może jeśli znowu zaciśnie zęby i wytrzyma, to rozpacz z czasem puści, przecież zawsze wystarczy czekać, wytrwać. Nie ma co się w tym grzebać, wszyscy mają tak samo”.
Niepokój i poczucie zagrożenia, atmosfera złego snu oraz bogata metaforyka Wyrw skrywająca problemy psychologiczne i filozoficzne sprawiają, że Klárę Vlasákovą uznać można za spadkobierczynię pisarskiej tradycji Kafki. Zwraca na to uwagę w posłowiu do książki również krytyk Jan Bělíček, który podkreśla, że podobnie jak u Kafki „bohaterowie nie reagują na wrogość, niesprawiedliwość i przemoc protestem ani buntem”, a równocześnie zwraca uwagę na środkowoeuropejski wymiar powieści – jego zdaniem pisarka „zgrabnie uchwyciła esencję postkomunistycznej duszy”. Z kolei wykorzystanie fantastycznonaukowej opowieści do refleksji nad zjawiskami społecznymi wydaje się mocno wpisywać w nurt czeskiej literatury spod znaku Karela Čapka – nawet jeśli wizje Vlasákovej są mniej optymistyczne i pozbawione čapkowego ciepła.
Autorka w niezwykle ciekawy sposób pracuje więc z literackimi tradycjami, pisze obrazowo i filmowo (nieobce jest jej zresztą rzemiosło scenopisarskie – na podstawie jej docenianego scenariusza powstał film Zwyczajne klęski Cristiny Groșan). I choć momentami wydaje się, że tekstowi zabrakło dyscypliny – niejasnych wątków, scen i obrazów jest zbyt wiele, by ułożyły się w spójną opowieść – Wyrwy to jeden z najciekawszych czeskich debiutów ostatnich lat. Powieść warta doświadczenia.