Kiedy nadchodzi nieuchronne

Natalia Charysz

Ostatnie lata w literaturze polskiej zaowocowały książkami dotyczącymi śmierci w różnych jej aspektach. 

Wśród książek, które przyniosły najsilniejszy odzew czytelniczy, znalazły się Rzeczy, których nie wyrzuciłem Marcina Wichy, którego narrator mierzy się z porządkowaniem rzeczy po zmarłej matce. Są one nośnikami wspomnień, zdarzeń, historii, anegdot, a nawet tworzą spójny obraz minionego już świata. Druga pozycja to eseistyczny dziennik Mateusza Pakuły Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję – o walce człowieka, który nie może zakończyć cierpień umierającego, i którego bezsilność potęguje ból i generuje złość. Warto wspomnieć również o opowieści Łakome Małgorzaty Lebdy, gdzie bohaterka towarzyszy ukochanej babci w umieraniu, okazuje się jednak, że choroba trawi nie tylko starszą kobietę, ale całą jej rzeczywistość. Książek przepracowujących towarzyszenie bliskim w chorobach, poddających refleksji śmierć, żałobę, jest dużo więcej. Z jednej strony pozwalają one pisarzom na zwerbalizowanie własnych trudnych doświadczeń, z drugiej - na zgłębienie doświadczenia najbardziej nieuchronnego i powszechnego.

Nową propozycją na rynku wydawniczym jest książka Anny Ciarkowskiej Sploty która proponuje nową perspektywę postrzegania nadchodzącego końca. Główna bohaterka powieści, imienniczka autorki, również pisarka, ma 98 lat, przebywa w nowoczesnym ośrodku opieki i chce napisać swoją ostatnią książkę. Sytuacja książkowej Ciarkowskiej wprowadza wiele tematów do przemyśleń. Czy w takim wieku jest się gotowym na śmierć? Czy czeka się na nią ze spokojem i akceptacją? Czy fakt, że jest ona spodziewana – jest równoznaczny z tym, że jest oczekiwana? Czy wywołuje lęk? Czy myśl o przeżytych niemal 100 latach satysfakcjonuje w obliczu nieuniknionej zagłady planety, na której ludzie pożyją jeszcze może 20 lat? Bohaterka Splotów, nie znając dnia ani godziny, podejmuje się napisania książki o swoim życiu, zanim umrze. Czytelnik wyczuwa, że każdy dzień życia bohaterki przynosi jej ulgę, że to wciąż jeszcze nie koniec, a zarazem rozczarowanie, że to wciąż jeszcze nie koniec. Każda pobudka zdaje się wybitnym osiągnięciem dla starego organizmu, ale „ostatecznie jednak okazuje się, że nie tak łatwo jest umrzeć”. Bohaterka, choć świadoma swoich ułomności, nie postrzega siebie jako staruszki podobnej do tych, jakie można spotkać w domach opieki; bystry umysł wymyka się stereotypom i walczy o swoją godność:

– Spotkasz ludzi podobnych do siebie – przekonywała mnie.
Już widziałam tych starców, ze śliną w kącikach uchylonych ust, bez dwójek, trójek, czwórek, czasem z całą szczęką pustą i zapadłą, z zaropiałymi oczami, resztkami jedzenia w szczelinach szyi. No, kurwa, chyba jednak nie.
– Kończę pisać. Jak skończę, to wrócimy do tematu.

Próbowałam jej wytłumaczyć, nie mówiąc, że plan był znacznie prostszy, jak skończę, to sobie umrę.


Choć nie jest to głównym wątkiem Splotów, autorka wyraźnie sprzeciwia się bylejakości, która wkrada się w życie osób starszych, kiedy poddają się, gdy zaczyna ubywać im sił. Bohaterka po ataku, leżąc na podłodze łazienki, myśli o tym, jaka ta posadzka jest brudna i co pomyślą ludzie, którzy ją znajdą. Nie ma najmniejszej ochoty być jedynie futerałem na swoje myśli, który zużyty już przez lata chciałaby opuścić. Nie jest to jednak proste i w gruncie rzeczy nie ma ona pojęcia, jak to zrobić.

Jednakże ta perspektywa końca wyzwala również w autorce siły twórcze, które chce ona przekuć na opowieść o swoim życiu, rozpoczynając ją od pierwszego dziecięcego wspomnienia. Inicjuje ono historię, łączące się włókna żyć, babek, matki, przyjaciółek i dalszych koleżanek, później ojca, partnerów i kochanków – choć mężczyźni w opowieści Ciarkowskiej pochodzą z zupełnie innej bajki. Ich przemijanie jest całkowicie różne od kobiecego: proste, definitywne. Kobiety zmieniają się, mienią odcieniami i kolorami – od pokwitania, przez stawanie się seksualnymi obiektami i matkami, po przejście menopauzy, przekwitanie. Przemienia się ich wygląd, emocje pęcznieją od zmartwień, radości, ekscytacji i frustracji. Nieprzeciętnie długie życie bohaterki Splotów to wyjątkowy dorobek wspomnieniowy dla potomności, bagaż doświadczenia spleciony z losami wszystkich tych, których spotkała w swoim życiu, i z historią pokoleń. Dopóki życie trwa, podmiot chce o nim opowiadać, chce w nim trwać i działać, co jednak stanie się później, po śmierci, ze spisanymi – ocalonymi historiami? Co stanie się ze zmierzającym do zagłady światem, kiedy płonie Amazonia, następują mutacje gatunków, a młoda dziewczyna wyraża to co przerażające: „A co jeśli nie zdążę się zestarzeć?”. 

Odchodzenie w dogorywającym świecie zmienia perspektywę postrzegania i odbierania końca swojego jestestwa. Wnuczka Anny powie: „nie, boję się umierania, po którym nie będzie już żadnych świadków”. Taka jest śmierć odarta z resztek nadziei na to, że świat nas jakoś zapamięta, w opowieści, w książce, w pozostawionych rzeczach czy w idyllicznym programie sPLOT. Ciarkowska zabiera swoich czytelników w niedaleką przyszłość i skłania do rozważań nad tym, co jeszcze jest do uratowania… lecz decyzję należy podjąć już teraz.