Oceany – rozjaśnianie mroku
Andrzej Jerzmanowski
Amazonka, największa rzeka na Ziemi, w każdej sekundzie wlewa do Atlantyku dwieście dziesięć tysięcy metrów sześciennych wody. Gdyby miała zapełnić w tym tempie miejsce pozostałe po opróżnieniu z wody ziemskich oceanów, zajęłoby to ponad sto pięćdziesiąt tysięcy lat. Ten czysto teoretyczny przykład pokazuje, jak gigantyczną przestrzeń w strukturze powierzchni naszej planety wypełnia woda. Jeszcze do niedawna o tym, co dzieje się w owym niezwykłym środowisku, nie wiedzieliśmy prawie nic, traktując je jako niewyczerpany rezerwuar zasobów nadających się do wykorzystania, w przyszłości być może jako podstawowe źródło wyżywienia wciąż się powiększającej ludzkiej populacji. Dziś, gdy dzięki postępowi w nauce i technologii wiemy więcej, z zaskoczeniem odkrywamy, że nasz gatunek w krótkim czasie, jaki upłynął od początku rewolucji przemysłowej, i temu środowisku zdołał poważnie zagrozić.
Otchłań jest kolejną ważną książką, która ma to uświadomić. Autorka, Helen Scales, stopień doktora w dziedzinie biologii morskiej uzyskała w 2005 roku na Uniwersytecie Cambridge w Anglii, obecnie wykłada na tej uczelni. Napisała już kilka książek popularnonaukowych poświęconych oceanom, pisze o nich także w publikacjach prasowych, zabiera głos w dyskusjach i występuje w mediach. Jak twierdzi, powoduje nią chęć przybliżenia czytelnikom i widzom fascynującego środowiska, które – choć znajduje się tuż obok – jest w istocie trudniejsze do penetracji niż oddalony o setki tysięcy kilometrów Księżyc lub leżący jeszcze dalej Mars.
Słowo abyss (od gr. ábyssos – bezdenna głębia, otchłań) użyte w oryginalnej wersji tytułu, nawiązuje do strefy abisalnej czyli głębokościowej w oceanach. Zaczyna się ona poniżej czterech tysięcy metrów i schodzi w głąb aż do sześciu tysięcy metrów. Sięgająca jeszcze głębiej, miejscami aż jedenastu tysięcy metrów, jest już tylko strefa hadalna (wzięła nazwę od mitycznego Hadesu), obejmująca najgłębsze rowy oceaniczne. Dobrze zdawać sobie sprawę, że strefa abisalna występuje pod 83% powierzchni oceanów, co odpowiada 60% całkowitej powierzchni Ziemi. Panuje w niej wieczna ciemność, a temperatura wynosi 2—3°C. Na wszystko, co się tam znajduje, wywierane jest ciśnienie przewyższające, w zależności od głębokości, dwieście do sześciuset razy ciśnienie atmosferyczne.
Mimo wyjątkowo surowych warunków, w strefie abisalnej nie brakuje przejawów życia. Nie spotkamy tu roślin, brak światła uniemożliwia fotosyntezę. Możemy za to podziwiać osobliwe kształty i zaskakujące przystosowania umożliwiające występującym tam przedstawicielom zwierząt przetrwanie w ekstremalnym środowisku. Niewiele byśmy o tym wiedzieli, gdyby nie nowoczesne batyskafy, w których od czasu do czasu badacze zapuszczają się w głębiny, oraz coraz częściej używane podwodne roboty wyposażone w kamery i reflektory (ze względu na specyficzne przystosowania do życia w warunkach wysokiego ciśnienia organizmy wyłowione z dużych głębokości zazwyczaj pękają na powierzchni). Dotyczy to również większości strefy zwanej pelagialną, oddzielającej strefę abisalną od powierzchni oceanu.
Scales poświęca najobszerniejszą ze wszystkich, pierwszą część książki na szczegółowy i barwny opis szeregu niezwykłych organizmów zamieszkujących niedostępne dla człowieka strefy oceanów. Wiele to odkryte dopiero niedawno, nieznane wcześniej gatunki. Głębia kryje jeszcze dużo różnych tajemnic, ale już dziś wiemy, że odgrywa kluczową rolę w utrzymywaniu biologicznej równowagi całego oceanu. Warstwy wody na różnych głębokościach łączą skomplikowane zależności ekologiczne obejmujące produkcję energii, cyrkulację substancji odżywczych i sieci pokarmowe. Organizmy należące do tysięcy gatunków wykorzystują je do cyklicznych migracji związanych z przechodzeniem kolejnych stadiów rozwojowych.
W dwóch pozostałych częściach książki Scales konfrontuje tę wiedzę ze skutkami dokonującej się na coraz większą skalę eksploatacji oceanów przez człowieka. Chodzi przede wszystkim o przemysłowe metody połowu na głębinach, co stało się możliwe dzięki wykorzystaniu potężnych maszyn i nowoczesnych technologii. Jedną z nich jest ciągnięcie kilometrami po dnie włoków dennych, co powoduje nieodwracalną destrukcję unikatowych siedlisk dla żywych organizmów. Jeszcze większe włoki pelagiczne pozwalają na chwytanie za jednym zaciągiem dziesiątków, a nawet setek ton ryb. Łapią się w nie także organizmy należące do wielu „niekomercyjnych” gatunków. Warto dodać, że odławiane ryby nie mają tu żadnych szans, ich ławice są śledzone i lokalizowane za pomocą ultranowoczesnych i stale doskonalonych systemów hydroakustycznych. Scales fachowo i precyzyjnie opisuje tragiczne skutki stosowania tych metod, a także trudności, na jakie napotykają ich przeciwnicy w walce z potężnym lobby stojącym za połowowym biznesem. Przyszłość wcale nie rysuje się różowo, na horyzoncie pojawił się bowiem nowy intratny obszar eksploracji – przemysłowe metody pozyskiwania cennych metali i minerałów z dna oceanów, czyli oceaniczne kopalnictwo. Szkody w środowisku, wyrządzane przez coraz gęściej wyrastające platformy do wydobywania ropy i gazu spod dna morskiego, to zwiastun tego, co nas czeka, gdy zaczniemy wydobywać stamtąd setki innych surowców.
Książkę Helen Scales warto przeczytać choćby dlatego, by z pierwszej ręki się dowiedzieć, co się dzieje w bliskim, a zarazem słabo poznanym środowisku oceanów.
Z przyjemnością odnotowuję doskonałe pod każdym względem tłumaczenie, którego dokonał Rafał Śmietana.