Turcja dla średnio zaawansowanych

Justyna Chmielewska

Wielu czytelników zainteresowanych współczesną Turcją pewnie zna już nazwisko Marceliny Szumer-Brysz. W ostatnich kilku latach autorka ta wydała dwie poświęcone temu krajowi książki – Wróżąc z fusów w 2018 oraz Izmir. Miasto giaurów w 2021 roku – i regularnie pisała o tureckich sprawach między innymi dla „Tygodnika Powszechnego”. O ile jednak wcześniejsze teksty utrzymane były w konwencji reportażowej, o tyle w najnowszej książce, znacznie od nich obszerniejszej, dziennikarka postanowiła zawrzeć swego rodzaju kompendium wiedzy o kraju, z którym czuje się blisko związana i który bywa bardzo odmienny od tego, do czego przywykła. Konstruuje zatem swoje „tureckie ABC”: zbiera do jednego kotła historie, postacie oraz wątki z różnych dziedzin, okresów i kontekstów, starając się podać je w zachęcającej, przystępnej formie.

To specyficzna formuła. Fragmenty jakby wycięte z przewodnika turystycznego mieszają się z osobistymi wspomnieniami, anegdotami i obserwacjami, a także z wyimkami z lektur, scenami z filmów i seriali (te ostatnie to chyba jeden z ulubionych tematów dziennikarki, pisze o nich już nie po raz pierwszy); wiedza ekspercka przeplata się z opiniami z portali internetowych, a akademickie opracowania z ludowymi mądrościami. Wszystkie poziomy narracji pozostają niejako równorzędne i łączą się w rozpisany na czterysta stron wielogłos, w którym znajdzie się miejsce zarówno na zdziwienia turystki dopiero poznającej „obcą kulturę”, na pocztówki znad czterech tureckich mórz czy opisy potraw, strojów i tradycji, jak też na dość drobiazgowo rozpisane historie wodzów – tych dawnych, czyli seldżuckich i osmańskich sułtanów, oraz tych nowoczesnych: Mustafy Kemala Atatürka i Recepa Tayyipa Erdoğana. Dostajemy również porcję republikańskiej wykładni dziejów, rekonstrukcję procesu obserwowanego od kilkunastu lat muzułmańskiego odrodzenia oraz próby uchwycenia podstawowych elementów tureckiej tożsamości, wreszcie opowieści o betonowaniu rajskich plaż przez deweloperów czy relacje z okolic zrównanych z ziemią podczas ubiegłorocznego trzęsienia ziemi, a ponadto anegdoty dotyczące tureckich zwyczajów i opowieść o „wielkim tureckim weselu” autorki.

To sporo jak na jedną, utrzymaną w popularyzatorskim duchu książkę. Ów ogrom historycznych, geograficznych, językowych i kulturowych szczegółów może chwilami przytłaczać. Marcelina Szumer-Brysz stworzyła z nich mniejsze całostki „z kluczem”. Część dotyczącą obyczajowości zbudowała wokół głównych ceremonii, świąt i obrzędów, tę poświęconą głównym zabytkom ubrała w formę turystycznego przewodnika, a opowieść o anatolijskich mniejszościach religijnych, etnicznych i narodowych umieściła w rozdziale pod wiele mówiącym tytułem Co boli Turcję. Krótki kurs historii imperium osmańskiego oraz pierwszych lat republiki przetransponowała natomiast na język i poetykę bijących rekordy popularności tureckich seriali historycznych – na kilkudziesięciu stronach sparafrazowała konwencję opery mydlanej, starając się przy tym prostować dziesiątki błędów popełnionych przez scenarzystów hitowych produkcji.

Niektóre z tych zabiegów wypadają zabawnie, inne wydały mi się mniej przekonujące. Nieraz, gdy zgubiłam wątek rozwidlającej się i przeplatanej dygresjami opowieści, trudno było mi się zorientować, do jakiego rejestru przypisać tekst, z którym mam do czynienia: wiarygodnej i rzetelnej interpretacji czy internetowej plotki, miejskiej legendy, zestereotypizowanego sądu czy sprawdzonej informacji. To przeładowanie może się czasem wydać nużące. Być może także dlatego, że w książce utrzymanej w konwencji „tureckiego abecadła” Marcelina Szumer-Brysz porusza wątki już opisywane, a zatem komuś, kto trochę interesuje się Turcją, przynajmniej po części znane. Trafiają się też jednak tematy spoza kanonu, jak choćby frapująca opowieść o żyjących do dziś na wybrzeżu egejskim Afro-Turkach.

O swojej książce Marcelina Szumer-Brysz pisze: „To najbardziej profesjonalne wyznanie miłosne mojego życia. Chciałabym, aby dało się to odczuć”. To się udaje, bo teksty zostały napisane z czułością, przyjaźnią i sympatią – wobec kraju o bogatej, lecz zawiłej historii i przede wszystkim wobec ludzi o złożonej, wartej bliższego poznania tożsamości. Autorka nie jest bezkrytyczna, dostrzega problematyczne kwestie, rozpakowuje je w kolejnych rozdziałach i rozpisuje na części składowe, tłumacząc niuanse i mechanizmy działania doświadczanych na własnej skórze różnic kulturowych. Podstawowym paliwem opowieści pozostają jednak właśnie owa czułość, która sprawia, że pomimo przeszkód chce się Turcję poznawać lepiej i głębiej, oraz fascynacja pchająca autorkę w kolejne, jeszcze nieodwiedzone miejsca i każąca opowiadać o tym dalej – również nam, czytelnikom jej tekstów.

W roli tureckiej ambasadorki dziennikarka sprawdza się całkiem nieźle. Turcja. Na wschód od Zachodu może być ciekawą lekturą dla osób, które coś już o tym kraju wiedzą i chcą wiedzieć więcej, ale nie są gotowe na spotkania z liczącymi po siedemset pięćdziesiąt stron powieściami Orhana Pamuka, gubią się w osmańskich i sufickich aluzjach zaszytych w książkach Elif Shafak albo odpycha je ironia Hakana Gündaya, by wspomnieć tylko kilkoro spośród wielu tłumaczonych na polski tureckich prozaików. Mamy już także całkiem obszerny i ciekawy zbiór poświęconych Turcji książek reporterskich, między innymi te Marceliny Szumer-Brysz. W jej nowej propozycji zabrakło mi właśnie owego reportażowego rysu: wyjścia parę kroków dalej ku bohaterom z krwi i kości, a nie tylko postaciom ze zgrabnie domkniętych opowiastek, zwrócenia się ku rzeczywistości, która bywa chropowata i niekoniecznie układa się w ciąg zarazem zabawnych i treściwych przewodnikowych ilustracji. Tymczasem do rąk dostajemy entuzjastyczny, wielowątkowy i przeplatany cytatami, lecz jednak monologiczny wykład autorki na temat historii i współczesności kraju, który pokochała. To będzie solidna lektura na początek przygody z Turcją lub dla osób trochę już z tą tematyką obeznanych. Oby opowieść Szumer-Brysz zachęciła do dalszych eksploracji.