Trwając w oniemieniu

Sławomir Buryła

Oniemienie zdaje się najlepiej nazywać uczucia podmiotu najnowszego zbiorku wierszy Waldemara Michalskiego Mały tryptyk roztoczański. Często trwa on w oniemieniu, poruszony pięknem zamojskiej przyrody. Zauroczenie jest autentyczne i niekłamane ‒ dalekie od taniej egzaltacji. Mimo iż „ja” liryczne jest dobrze obeznane z krajobrazem, będącym przedmiotem artystycznego podziwu, to ten wciąż zaskakuje swą urodą, wprawia w osłupienie. Jednym z powodów zachwytu dla natury (i chodzi tu nie tylko o ziemię lubelską czy zamojską) jest jej trwanie ponad czasem ‒ niezmienne, uparte, jakby ignorujące krótkotrwały żywot człowieka ‒ mierzone w setkach i tysiącach lat (Bukowa Góra). Jak czytamy w turystycznych opracowaniach, Roztocze Środkowe obejmuje teren czterech powiatów ‒ zamojskiego, biłgorajskiego, tomaszowskiego i lubaczowskiego. Tomik Michalskiego można potraktować jako swoisty przewodnik po Roztoczu ‒ ludziach, krajobrazach, miejscowościach.

Mały tryptyk roztoczański spowija magiczna aura. Jej źródłem są przede wszystkim miejsca (Na piaszczystej skarpie, Spacer z księdzem Karolem). W Noblu z Biłgoraja dedykowanym „Pamięci Izaaka Singera z biłgorajskiego chederu”, jak w prozie autora Szatana w Goraju świat chrześcijański spotyka się z żydowskim, to, co realne, niepostrzeżenie przechodzi w mit i baśń („Cała nadzieja w literaturze”). Oprócz drzew, wód, kościołów, małych miasteczek i wsi wypełniających widnokrąg Roztocza, jest jeszcze inny bohater wierszy Michalskiego. To człowiek ‒ idealnie zżyty i wkomponowany w środowisko, stanowiący jego konieczne dopełnienie (Coś za coś, Drzewa Aleksandry Wachniewskiej, Pan Czerwieniec od miodu i struga).

Jak sfera sacrum delikatnie, nienachalnie, prześwituje przez tkankę poezji Michalskiego, tak i historia przebija się tu subtelnym, choć wyraziście zarysowanym strumieniem. To wszak okolice mocno doświadczone przez drugą wojnę światową. Ona też stanowi zasadniczy temat niemal wszystkich historycznych reminiscencji w Małym tryptyku roztoczańskim. Zazwyczaj przeszłość wyłania się za przyczyną ludzi, przedmiotów, budynków, obiektów przyrody (Paczka z UNRRY, Muzeum w Bondyrzu). Historia skrywa swoje tajemnice w najmniej spodziewanych miejscach. „Nie mogę spokojnie / modlić się w tym kościele / zbudowano go na fundamentach / niemieckiego obozu dla dzieci” ‒ głosi inicjalny czterowers utworu W Zwierzyńcu. Okupacyjne losy są wciąż żywe, zostały bowiem wpisane w pamięć i krajobraz Roztocza („Wir” z roztoczańskiego Józefowa). Pojawiają się też przebłyski historii najnowszej, związane z komunizmem. Trzeba tu wymienić Buty tyszowiaki ‒ ciekawą impresję na temat powstania węgierskiego z 1956 roku.

O wiele rzadziej, akcydentalnie, tragiczne dni okupacji, walki z hitleryzmem przedstawiane są poprzez formę wzniosłą, patetyczną (Prawda i pamięć). Dodajmy przy tej okazji, że liryka Michalskiego często wspiera się na delikatnym humorze (Sierpniowy Zwierzyniec, Pani z Kosobud, Nadrzecze ‒ Dom Służebny Polskiej Sztuce, Z Obroczy do Zwierzyńca). Może najlepszymi przykładami są Wiejski filozof i Na koński rozum.

W Małym tryptyku roztoczańskim poezja nie tylko wypływa z krajobrazu, ale jest też tematyzowana. Stanowi również przedmiot autorskiego namysłu. Dla Michalskiego sztuka (w tym sztuka słowa) jest czymś równie niezbędnym do egzystencji jak pożywienie, oddychanie, a poeci kimś tak samo ważnym i tak samo potrzebnym, jak budowniczy, lekarze, jak ci, „którzy orzą i sieją” („Wszyscy jesteśmy sobie potrzebni!”). Poezja bowiem skrzy się wszędzie wokoło. Jest strażniczką świata, dla którego chce zatrzymać umiejętność patrzenia magicznego. Ono to sprawia, że dostrzegamy inny wymiar bytu (Dobrze mieć przyjaciela poetę). Nie tylko to jednak. Dzieło sztuki daje też szansę głębszego, a niekiedy bardziej namacalnego doświadczania rzeczywistości. Tak oto odsłania się przed nami ‒ niespodziewanie ‒ inna cecha liryki Michalskiego. Chodzi o jej witalizm (Zuzanna w kąpieli, Dobrze mieć przyjaciela poetę czy znakomita Setka z prawdziwego żyta). Co znamienne, idzie on w parze z religijnością (III Bezednie, Na Jagodną). Raz po raz odzywają się przecież w Małym tryptyku roztoczańskim pytania i motywy religijnej proweniencji. Postaci i wydarzenia ze Starego i Nowego Testamentu pojawiają się na tle roztoczańskiej przyrody. Choć przynależne innym czasom i realiom, biblijne obrazy zdają się niezbędnym komponentem Józefowa, Krasnobrodu, Kosobud czy Zwierzyńca. O chrześcijańskim dziedzictwie tych stron przypominają kościoły, kapliczki i cerkwie (Zwierzyniec ‒ kościółek na wyspie, W Zwierzyńcu, Święty Roch z kapliczki w Krasnobrodzie, Setka z prawdziwego żyta). Przypomina sfera gestów, obyczaju (Rododendrony czy azalie?). Niekiedy skojarzenia i odesłania do biblijnych motywów mogą zaskakiwać (Pozytywna rola kleszczy).

Jaki typ religijności reprezentuje Mały tryptyk roztoczański? Rzec można, iż jest to religijność naiwna, jak naiwne i ufne bywają dzieci czy jak bywali dawni mieszkańcy wsi. Przyroda jest ‒ jak we franciszkanizmie ‒ katalizatorem wiary, sferą, gdzie może się ona realizować, a jej przeżywanie jednym ze sposobów oddawania chwały Stwórcy (Na piaszczystej skarpie). Jak się zdaje, szczególny charakter relacji Michalskiego do natury, który wyróżnia tkliwość, serdeczność ‒ również można uznać za formę oddawania czci Bogu. Jest to ukryte, sekretne uwielbienie powodowane uczuciem wdzięczności (W Topolczy). I to właśnie wdzięczność przepełnia religijnego ducha Małego tryptyku roztoczańskiego.